Niedawno 1 oddział PKO PB zamknął siedzibę przy ul. Gen. Orlicz-Dreszera i przeniósł się do budynku przy targowisku na al. Armii Krajowej 6. Wygląda na to, że poprzedni budynek był zbyt duży dla banku, który zatrudnia coraz mniej osób.
Przedstawicielka Centrum Prasowego wyjaśnia: - PKO Bank Polski na przestrzeni ostatnich kilku lat systematycznie modernizuje sieć oddziałów własnych, przenosi placówki do nowych atrakcyjnych biznesowo lokalizacji, unowocześnia siedziby istniejących oddziałów, ale również otwiera nowe placówki. Strategia banku zakłada m.in. optymalizację powierzchni oddziałów i dostosowanie jej do zmieniających się potrzeb klientów, którzy w coraz większym stopniu korzystają z alternatywnych form kontaktu z nami np. przez Internet, Contact Center. Równolegle z procesem modernizacji oddziałów bank rozwija również sieć urządzeń samoobsługowych.
Nowa siedziba jest mniejsza i skromniejsza, a zdaniem klientów, pogorszyły się w związku z tym warunki obsługi. Do naszej redakcji zgłosiła się starsza kobieta, która od ponad 30 lat jest związana ze wspomnianym bankiem.
- Żeby wszystko było jasne, nie skarżę się na panie, które pracują w tym banku. Zawsze byłam miło i dobrze obsłużona. W poprzedniej siedzibie też czasem było tłoczno i trzeba było postać w kolejce do okienka kasowego, ale teraz to jakiś koszmar! Co z tego, że wprowadzili automat wydający numerki do poszczególnych stanowisk, skoro ludzie tłoczą się i kłębią na sali operacyjnej. Starszy człowiek nie ma gdzie usiąść. Każdy widzi, ile kto wypłaca z konta - narzeka pani Maria. Dodaje, że może dla bankowców 1000 zł to niewiele, ale dla niej to majątek. Nie chciałaby go stracić zaraz po wyjściu z banku. - Złodzieje tylko czekają na takie okazje. Wejdzie do banku, popatrzy, kto i ile wypłaca i wie, na kogo się zaczaić - dodaje 80-latka.
Ten sam problem zgłosił nam telefonicznie inny klient 1 oddziału PKO BP w Chełmie. - W poprzednim budynku kasy były dobrze zabezpieczone. Kasjerka liczyła pieniądze na niższym pulpicie, za szybą. Nikt nie widział, ile gotówki przygotowuje do wypłaty, klient też był lepiej osłonięty i bardziej oddalony od kolejki. Teraz wszystko jest na widoku. Żadnego komfortu. Uważam, że pracownicom banku też pogorszyły się znacząco warunki pracy na głównej sali - stwierdził mężczyzna.
- Wzięłam z automatu numerek. Liczyłam, że zostanę zaproszona, tak jak zawsze, do osobistej obsługi, zwłaszcza że chciałam wypłacić z konta większą kwotę. Niestety, bardzo się rozczarowałam. Wypłata, a nie była mała, bo kilkanaście tysięcy odbyła się na głównej sali, gdzie tłoczyło się w kolejce kilkanaście osób - mówi wieloletnia klientka PKO BP. - Wzięłam gotówkę i po raz pierwszy z lękiem wyszłam z banku na ulicę. Bałam się, że jakiś złodziejaszek widział całą operację i mnie zaatakuje. Powiem wprost, nie podoba mi się takie traktowanie i zastanawiam się nad zmianą banku.
Z odpowiedzi Centrum Prasowego PKO Banku Polskiego wynika, że coś zupełnie innego, niż twierdzą nasi Czytelnicy. - Zapewniamy, że aranżacja oddziału 1 w Chełmie, w tym stanowisk transakcyjno-kasowych jak i obsługa odbywa się z zachowaniem reguł bezpieczeństwa klientów - napisała do nas ekspert Iwona Radomska - Ponadto pragniemy zwrócić uwagę, że w przypadku wypłat wysokokwotowych klienci obsługiwani są w odrębnym pokoju dedykowanym do wypłat. Klienci mogą zatem indywidualnie zgłosić chęć wypłaty w odrębnym pomieszczeniu, co gwarantuje im warunki zachowania prywatności. Oczywiście bank na bieżąco reaguje na incydentalne zgłoszenia o niedogodnościach i dokłada wszelkich starań do zapewnienia komfortu obsługi klienta.
Naszej Czytelniczki nikt nie poinformował, że w związku z wysoką wypłatą może być obsłużona w innych warunkach. Może dlatego, że dla banku kilkanaście tysięcy to niewielka kwota!
Napisz komentarz
Komentarze