Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama

Gm. Dubienka: To nie była łapówka

Prokurator umorzył dochodzenie w sprawie rzekomej próby skorumpowania urzędnika samorządowego. Stwierdził, że brak "danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa". Zgłoszenie w tej sprawie składała wójt gminy Dubienka przeciwko administratorowi założonej na Facebooku strony o Dubience.
Gm. Dubienka: To nie była łapówka
Do incydentu doszło 16 lipca. Jerzy Tokarski przyszedł do urzędu między innymi po to, by załatwić sprawy meldunkowe. Przyniósł też dwa pisma o udostępnienie informacji publicznej. Pierwsze dotyczące koszenia traw, a drugie w sprawie gminnego budżetu.
– Chciałem je wręczyć osobiście pani wójt, ale u niej byli interesanci. Zostawiłem je więc w kopercie sekretariacie. Przyznaję, że wewnątrz, w złożonej kartce, było 50 zł. Na kartce napisałem, że to składka za udział w spotkaniu komitetu wyborczego. Niczego nie ukrywałem. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem - tłumaczył nam Tokarski. Dodał też, że wychodząc z sekretariatu, powiedział sekretarce, że jest to korespondencja prywatna do pani wójt.

Wójt Dubienki Krystyn Deniusz-Rosiak, potwierdziła, że taki fakt miał miejsce. Korespondencji, którą przyniósł mężczyzna, nie zabrała do swojego gabinetu, ale otworzyła ją w sekretariacie, dzięki temu ma świadków.

- Nie chcę tego pana obrażać, ale odebrałam to, jako próbę przekupstwa. Tylko nie wiem, za co chciał mi zapłacić. On nigdy nie był w moim komitecie wyborczym, a na spotkanie był zaproszony jako gość - powiedziała wówczas wójt.

Podczas kampanii wyborczej do samorządu w 2018 roku Jerzy Tokarski współpracował z Krystyną Deniusz-Rosiak i wspierał jej kandydaturę na wójta. Tak było przed pierwszą i drugą turą wyborów. Potem współpraca się popsuła, aż doszło do tego, że Tokarski na prowadzonej przez siebie stronie zaczął krytykować działania nowych władz gminy. Jak twierdzi, gdy dowiedział się o składce, postanowił ją oddać, by nie mieć zobowiązań wobec wójt gminy.

- Moim zdaniem w sprawie brak ustawowych znamion czynu zabronionego. Policjanci już we wtorek rano, 23 lipca,  przywieźli mi 50 zł. Oczywiście nie chciałem przyjąć tych pieniędzy, bo to była składka i stanowczo odmówiłem podpisania pokwitowania - mówi Tokarski.

Wójt gminy zapowiada, że nie będzie składała odwołania od decyzji prokuratora o umorzeniu postępowania. Sprawy też nie chce komentować.

-  Mam ważniejsze rzeczy na głowie - mówi Deniusz-Rosiak.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama