Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Bank Spółdzielczy

Tajemnicze zniknięcie chełmianina | Super Tydzień

7 czerwca po południu odjechał mercedesem z ul. Jaworskiego, gdzie mieszkał, do domu nie wrócił i nie nawiązał kontaktu z najbliższymi. Widziano go w powiecie ryckim. Tam też znaleziono jego samochód i dokumenty. Ponoć miał też ze sobą gitarę, na której przygrywał mieszkance wsi Dudki. W piątek policjanci namierzyli go w Warszawie. Rodzina odetchnęła z ulgą.
Tajemnicze zniknięcie chełmianina | Super Tydzień

Szczęśliwie zakończyły się poszukiwania zaginionego 40-latka z Chełma. Mężczyzna poszukiwany był od 9 czerwca. Znaleziony został w piątek (14 czerwca) wieczorem przez policjantów w Warszawie. Rodzina zaginionego została już o tym powiadomiona.

Najpierw namierzali go chełmscy mundurowi. Akcję przeprowadzili tez ryccy funkcjonariusze. Tymczasem mężczyzna odnaleziony został Warszawie przez patrol z Komisariatu Policji Białołęka. Jego życiu i zdrowiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Co robił zaginiony podczas swej tajemniczej wyprawy? Autem dojechał do powiatu ryckiego.

Jak ustalili dziennikarze tamtejszego lokalnego tygodnika Twój Głos, pan Mirosław, mieszkaniec Kątów w gminie Kłoczew w niedzielę kilka minut po czwartej rano zobaczył przez okno, jak nieznane mu auto parkuje na polnej drodze kilkaset metrów za wsią. Ponieważ miało jasny kolor, pomyślał, że młodzi z zabawy gdzieś zajechali. Po godzinie 8 wyszedł na obrządek. Kiedy wracał do domu, tajemniczy samochód dalej stał w tym samym miejscu. Przed wieczorem ktoś wezwał patrol i policjanci sprawdzili auto. Był to jasny mercedes na holenderskich numerach rejestracyjnych. W niezamkniętym samochodzie policjanci znaleźli pieniądze, dokumenty, telefon oraz kluczyki. Jeden z mieszkańców wsi widział – prawdopodobnie kierowcę - jak z walizką szedł ulicą. Po tym ślad się urywa – pisze Twój Głos.

W poniedziałek rano zorganizowano akcję poszukiwawczą. Ustalono, że to zaginiony to właśnie 40-latek z Chełma. Strażacy zawodowi z Ryk oraz ochotnicy z Wylezina i Janopola przez około 2 godziny przeczesywali okoliczne lasy i łąki. Nie znaleziono go. Nie wiadomo też, co chełmianin mógł robić w tej okolicy.

Ponoć później widziała go pani Dorota, mieszkanka wsi Dudki. Spotkanie było dość niecodzienne. Przyszedł na jej podwórze z walizką, która okazała się być futerałem i wyjął z niego gitarę. Zaczął na niej grać i śpiewać piosenki po angielsku. Potem poprosił o szklankę wody, napił się i zniknął... Jak się potem okazało, do Warszawy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaRafał Stachura życzenia
Reklama
Reklama
Reklama