Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Bank Spółdzielczy

Odszedł kolejny świadek Sobiboru... | Super Tydzień

Zmarł Siemion Rozenfeld, były więzień i jeden z ostatnich uczestników buntu w Niemieckim Nazistowskim Obozie Zagłady w Sobiborze. Miał 96 lat. Tę smutną wiadomość przekazał w ubiegłym tygodniu szef Agencji Żydowskiej Isaac Herzog.
Odszedł kolejny świadek Sobiboru... | Super Tydzień

- Przykro, że Siemion nie żyje. Jest to ogromna strata dla nas i naszej historii. Był człowiekiem "Legendą". Mam nadzieję, że zostanie on w pamięci wielu z nas – mówi Marek Bem, doktor nauk humanistycznych.

Miał okazję osobiście poznać Rozenfelda. Wielokrotnie spotykał się z nim w Izraelu. Zapraszał go też do Polski, ale nie było mu dane przyjechać, choć bardzo tego pragnął. Jak twierdzi Bem, był on bardzo sympatyczną i cudowną osobą. Odegrał ogromną rolę w powstaniu, jakie wybuchło w obozie zagłady w Sobiborze 14 października 1943 roku.

- Do obozu trafił na trzy tygodnie przed wybuchem powstania, ale szybko stał się jednym z najbliższych współpracowników Aleksandra Peczerskiego, przywódcy i organizatora buntu. To właśnie on został wyznaczony do zlikwidowania samego Karla Frenzla – tłumaczy Bem.

Frenzel pełnił funkcję kierownik Obozu I. Uznawany był za jednego z najokrutniejszych esesmanów w Sobiborze. Rozenfeld był w grupie, która uciekła i przeszła przez rzekę Bug. Przez pewien czas się ukrywał, potem wstąpił do Armii Czerwonej, z którą doszedł aż do Berlina. maju 1945 roku, szczęśliwy, że udało mu się przeżyć wojnę, wydrapał gwoździem na Bramie Brandenburskiej napis "Sobibór-Berlin".

- Jak większość "Więźniów Sobiboru", których znałem, wiele przeszedł po zakończeniu wojny. Doszło nawet do tego, że z ZSRR musiał uciekać do Izraela. Był bardzo skromnym człowiekiem, ale ciągle chciał się dzielić z innymi tym, co przeszedł i wiedzą jaką posiadał o obozie zagłady w Sobiborze. Ze względu na historię samego powstania jego wiedza była unikalna. Był też honorowany i nagradzany. Ja się cieszę, że miałem szczęście spotkać się z nim i rozmawiać. Były to tak ogromne przeżycia, że trudno je nawet opisać – relacjonuje Marek Bem.

Rozenfield od pewnego czasu chorował i przegrał tę walkę. Zmarł 3 czerwca. Światowe media okrzyknęły, że był ostatnim żyjącym świadkiem wydarzeń z Sobiboru. Czy to prawda?

- Nie wiadomo. Być może jeszcze żyje Lea Białowicz, której także udało się uciec z Sobiboru. Od dwóch lat próbuję się z nią skontaktować – dodaje.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamasłowianka baner
Reklama
Reklama
Reklama