Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Próbowała go zabić cukrzyca | Super Tydzień

Norma cukru we krwi 5-letniego Szymka Batalińskiego była przekroczona aż 100-krotnie, gdy trafił do szpitala w lublinie. Jego życie było zagrożone. Ostra cukrzyca gnębi dziecko każdego dnia, a rodzicom przysparza trosk, jakich nie potrafili sobie kiedyś wyobrazić.
Próbowała go zabić cukrzyca | Super Tydzień

Przed dwoma tygodniami chłopiec poskarżył się na ból głowy. Ponieważ była późna pora, rodzice poprosili, aby położył się spać. Po 20 minutach zwymiotował. Na początku podejrzewali, że złapał grypę jelitową. W nocy wymioty powtórzyły się, więc podali mu elektrolity. Zasnął.

Diagnoza

- Spał w miarę grzecznie, ale rano wstał bardzo osłabiony. Zadzwoniliśmy do pediatry i umówiliśmy się na wizytę prywatną. Szymek znów wymiotował. Lekarka powiedziała, że może być to grypa, ale podejrzewa też cukrzycę. Mieliśmy obserwować dziecko i w razie czego jechać od razu do szpitala, a w poniedziałek koniecznie udać się na badania - relacjonuje pani Karolina, mama chłopca. - Szymek był tak osłabiony, że zdecydowaliśmy zawieźć go do szpitala. Tam miał zbadaną krew glukometrem. Wynik był poza skalę, co oznaczało, że cukier jest stanowczo za wysoki.

Chłopiec został przetransportowany do szpitala dziecięcego w Lublinie. Tam okazało się, że ma cukier na poziomie 820 mg/dL, a norma wynosi 75/105 maksymalnie.

- Synek był już w takim stanie, że groziła mu śpiączka cukrzycowa. Leczenie polegało na podawaniu kroplówek. Od tego czasu cukier jeszcze się nie ustabilizował: raz jest 400, raz 50. Potem znów skoki i spadki - tłumaczą rodzice chłopca.

Dodatkowo kilka dni temu dowiedzieli się, że w wyniku choroby wyspy trzustkowe są w 80 proc. zniszczone. Oznacza to, że insulina będzie musiała być podawana już do końca życia i trzeba będzie wprowadzić chłopcu dietę.

- Leczenie polega także na ciągłym badaniu poziom cukru glukometrem. Są to ukłucia w paluszek, których syn bardzo się boi. Przed każdym posiłkiem ma podawaną insulinę. Łącznie jest to około 20 ukłuć dziennie i ewentualne korekty. Do tego dochodzi dokładne ważenie i obliczanie specjalnej diety. Wszystko w zależności od stanu dziecka - opowiada mama chłopca.

Pogodzić się z chorobą

Szymek jest w bardzo złym stanie psychicznym. - Nie pozwala badać cukru, wstrzykiwać insuliny, często nie chce jeść, bije, krzyczy, kopie. Uważa, że to nasza wina, że jest chory i że chcemy mu zrobić krzywdę. Zupełnie nie poznajemy naszego dziecka... - opowiada pani Karolina.

Mimo że w szpitalu jest oferowana pomoc psychologa, dziecko w ogóle z nim nie potrafi współpracować. Dlatego rodzice rozważają także możliwość skorzystania z prywatnej pomocy innego psychologa.

- Nie ukrywam, że nam również nie jest łatwo się z tym pogodzić, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, by czuł się choć trochę lepiej - zapewnia pani Karolina. - Nasza sytuacja finansowa także nie jest dobra. Tata dzieciaków od początku roku niewiele pracował, ponieważ non sto woził maluchy po lekarzach z powodu częstych infekcji. Pochłonęło to sporą część naszych oszczędności.

Szymon urodził się jako wcześniak. Zaraz po urodzeniu został zarażony groźnym gronkowcem złocistym. Dwa tygodnie walczył o życie, przyjął kilka rodzajów antybiotyków. Potem przypałętała się do niego jeszcze groźna bakteria. Po wyjściu ze szpitala miał mocno osłabioną odporność i co chwila łapał infekcje. 

Chłopiec ma obecnie 5 lat. Uwielbia aktywnie spędzać czas. Kocha chodzić z babcią do ogrodu i pomagać jej sadzić warzywa. Ma dwóch braci: 6-letniego, niepełnosprawnego Kacpra oraz 1,5-rocznego Grzesia. Uwielbia się z nimi bawić w piaskownicy, tworząc plac budowy, ponieważ szczególnie interesują go maszyny budowlane, koparki, wywrotki itp. Jednak teraz najważniejsze jest jego zdrowie.

- Na razie czekają nas tygodnie leczenia Szymona oraz szkoleń, które musi przejść cała rodzina, by nauczyć się żyć z tą okropną chorobą, która nie tylko wpływa na jego zdrowie fizyczne, ale także na psychiczne. Powoduje u niego wahania nastroju, narastającą agresję, nad którymi on zupełnie nie panuje i których nie rozumie - mówi mama chłopca.

Dodatkowo najstarszy syn od wtorku ponownie jest w szpitalu, ponieważ już drugi raz w ciągu 2 miesięcy ma zapalenie płuc. W poniedziałek będzie miał badania mające wykluczyć mukowiscydozę.

Potrzebna pomoc

Najlepszym rozwiązaniem dla Szymona jest pompa insulinowa oraz używanie specjalnego urządzenia monitorującego stały poziom cukru we krwi. To pozwoli znacznie zmniejszyć liczbę ukłuć. Utrzymanie tego urządzenia to koszt 6 tys. zł rocznie. Dodatkowy koszt to częste dojazdy do szpitala w Lublinie.

- Dopóki nie staniemy na nogi, zmuszeni jesteśmy prosić o pomoc, za którą najmocniej dziękujemy. Dziękujemy za wszystko, co dla nas zrobiliście. Dziękujemy za modlitwy, wsparcie finansowe oraz za rozmowy podtrzymujące na duchu. Całe życie staraliśmy się pomagać innym i ze swojej strony możemy obiecać, że pomimo sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, nie przestaniemy tego robić - zapewniają rodzice Szymka. - Mamy też do wszystkich mały apel: kochajcie swoje dzieci. Cieszcie się każdym wspólnie przeżytym dniem. Kochajcie je za wszystko, nawet za bałagan, jaki po sobie zostawiają, nawet za hałas! Nie złośćcie się na nie i przenigdy nie narzekajcie!  Bo pewnego dnia może się zdarzyć, że wrócicie do domu, czystego i idealnego, ale tak boleśnie pustego i cichego, że wasze serce będzie umierać z każdą sekundą tej ciszy.

Jak pomóc Szymkowi?

Zbiórka publiczna na rzecz chłopca zorganizowana została na portalu pomagam.pl pod hasłem "Pomoc dla Szymonka!". TUTAJ można wpłacić dowolny datek.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama