Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Trudne życie z uczuleniem na nikiel | Super Tydzień

Pani Wanda Maziarczuk ma alergię na nikiel. To oznacza, że szkodzi jej niemal wszystko - od wody pitnej poprzez biżuterię, oprawki okularów, proszki do prania. Jednak zdaniem lekarzy komisji ds. orzekania o stopniu niepełnosprawności, nie wymaga ona pomocy innych osób.
Trudne życie z uczuleniem na nikiel | Super Tydzień

- Nie zgadzam się z tą opinią. Nikiel występuje wszędzie. Nie jestem w stanie sama pozmywać naczyń, przygotować prania, posprzątać mieszkania, nie mówiąc już np. o myciu okien - mówi pani Wanda.

Dłuższy kontakt z alergenem powoduje u niej świąd całego ciała, pojawia się wysypka i dokuczliwy katar, piecze ją skóra, łzawią oczy. Co najgorsze, nikiel uczula zarówno przez skórę, przewód pokarmowy, jak i układ oddechowy. Znajduje się w powszechnie dostępnych pokarmach i wodzie.

- Po zjedzeniu zwykłego chleba pojawiają się u mnie dolegliwości. To sprawia, że przygotowywanie posiłków jest wyzwaniem. Muszę sama piec chleb bez drożdży. A to wiąże się z dużymi wydatkami. Z diety muszę wyeliminować sery, podroby, pełne zboża, kawę, herbatę, produkty gotowe i półprodukty - wylicza pani Wanda.

Nie wolno jej nawet używać zwykłych łyżek i noży. Gdy odkryła przyczynę swoich dolegliwości, musiała w domu wymienić garnki, kupić drogie, nieuczulające środki czystości, filtr do wody.

- To choroba na całe życie. Moje dochody nie wystarczają na pokrycie tych dodatkowych wydatków. Dlatego bardzo jestem wdzięczna opiece społecznej w mojej gminie, bo przyznała mi na trzy miesiące zasiłek okresowy. Mogłam sobie kupić m.in. czajnik filtrujący - mówi pani Wanda.

Złożyła też wniosek do Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Chełmie o ustalenie stopnia niepełnosprawności do celów uzyskania zasiłku pielęgnacyjnego. Musiała się od negatywnej decyzji odwoływać, bo błędnie ustalono, że ma nadal aktualne orzeczenie o lekkim stopniu niepełnosprawności. Poza tym większość czynności domowych wykonuje samodzielnie, więc zespół lekarzy uznał, że jej stan zdrowia się nie pogorszył.

- Orzeczenie było wydawane w związku z innymi chorobami. Między innymi dlatego, że nie mam płuca. Straciło już jednak swoją ważność - wyjaśnia pani Wanda.

W wyższej instancji uchylono orzeczenie Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Chełmie i sprawę skierowano do ponownego rozpatrzenia. Pani Wanda znowu dostała wezwanie na komisję.

- Już raz na komisji się stawiałam. Mój stan zdrowia się nie zmienił. Dokumenty wszystkie przedstawiłam. To komisja popełniła błąd, uznając, że mam ważny stopień niepełnosprawności. Niech mi przynajmniej zwrócą koszty transportu! - oburza się pani Wanda. - Ludzi tam mają za nic! Po co mnie po raz drugi wzywają? - dodaje.

- Postępowanie jest w toku i zgodnie z obowiązującymi przepisami wymaga stawiennictwa tej pani na posiedzeniu składu orzekającego, o czym została poinformowana. Nie możemy tej sprawy skierować do trybu zaocznego. Zaocznie rozpatrywane są tylko sprawy z powodu długotrwałej i nierokującej poprawy choroby, uniemożliwiającej osobiste stawiennictwo, poświadczone zaświadczeniem lekarskim - informuje Małgorzata Szczepaniak, przewodnicząca Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Chełmie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama