Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Chełmianie pokonali Runmageddon | Super Tydzień

Basen z lodem, sześciometrowa ściana, Indiana Jones, czyli skok nad wodą na linie zawieszonej 10 metrów nad taflą wody – to tylko niektóre przeszkody, jakie czekały na uczestników tegorocznego Runmageddonu. W tym niezwykle trudnym i wymagającym biegu, sprawdzającym nie tylko siłę i kondycję, ale także charakter i umiejętność przezwyciężenia swoich słabości, uczestniczyli również chełmianie.
Chełmianie pokonali Runmageddon | Super Tydzień

Autor: www.runmageddon.pl

Runmageddon to jeden z arcytrudnych biegów z przeszkodami w całej Europie. W tym roku na wrocławskim torze wyścigów konnych, bo tam odbyła się impreza, stawiło się niemal 1700 śmiałków z Polski i zza granicy, gotowych przeżyć niezapomnianą przygodę. W zawodach nie zabrakło również chełmskich miłośników biegania. Reprezentanci naszego miasta w składzie: Marcin Petruk, Kamil Ślązak, Wojciech Paszko i Przemysław Ratliński wystąpili pod szyldem drużyny Białego Niedźwiedzia.

- Do wyboru były biegi na różnych dystansach oraz z różną liczbą przeszkód. Dla naszej ekipy był to debiut w Runmageddonie, dlatego wybraliśmy klasyczny dystans 12 km z ponad 50 przeszkodami. Naszym celem nie było zajęcie jak najwyższego miejsca. Chcieliśmy się po prostu sprawdzić i przygotować na kolejne tego typu biegi. Stąd też na trasie cały czas współpracowaliśmy i pomagaliśmy sobie na najbardziej wymagających przeszkodach – mówią zgodnie zawodnicy z Chełma. - W następnym roku planujemy sięgnąć po Koronę Runmageddonu, czyli pokonać cztery tego typu biegi w różnych miastach i na różnych dystansach – dodają.

Najlepszy wynik wśród chełmian osiągnął Wojciech Paszko, który w klasyfikacji open zajął 474. miejsce. O pięć pozycji niżej sklasyfikowany został nasz redakcyjny kolega Marcin Petruk, Przemysław Ratliński zajął 549. miejsce, zaś Kamil Ślązak uplasował się na miejscu 577.

- Niektóre przeszkody były bardzo ciekawe, a zarazem trudne do pokonania. Z pewnością należała do nich Indiana Jones. Miałem rękawice w błocie, dlatego w połowie skoku lina wyśliznęła mi się z rąk i niestety szybko wpadłem do lodowatej wody – relacjonuje Marcin Petruk. - Tak naprawdę najbardziej obawialiśmy się przeszkód z zimną wodą i lodem, ale okazały się one najciekawsze. Wspólnie uznaliśmy, że w zimie dołączymy do lokalnej grupy morsów – dodają chełmianie.

Drużyna Białego Niedźwiedzia do grupa miłośników sportów, a przede wszystkim biegów, zwłaszcza ekstremalnych. Są również otwarci na nowe osoby o podobnych pasjach, które również chciałyby amatorsko reprezentować miasto oraz region podczas wydarzeń biegowych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama