Studniówka, podobnie jak w latach ubiegłych, organizowana była w szkole. Jak wynika z danych przekazanych nam przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Chełmie, w balu brało udział 420 osób.
- Objawy zatrucia w postaci biegunki i bólu głowy stwierdzono u 133 chorych, kilka osób miało też gorączkę. Nikt nie był jednak hospitalizowany - informuje Elżbieta Kuryk, dyrektor Sanepidu.
Jak wynika z ustaleń stacji, pierwsze objawy zatrucia pojawiły się u bawiących się na imprezie już koło północy. Kolejne odnotowano w różnych odstępach czasu.
Do sanepidu problem zgłosił jeden z rodziców. Okazało się, że zaburzenia jelitowe zaczęło mieć coraz więcej uczestników imprezy, zarówno uczniów, jak i nauczycieli.
Nas o zatruciu również poinformowała matka jednego z maturzystów.
- Ciągle nowe osoby narzekają na ból brzucha. Wyników badań wciąż nie znamy. Martwimy się o nasze dzieci. Pomóżcie nam to wyjaśnić - prosiła kobieta, która zadzwoniła do naszej redakcji.
Przedstawiciele sanepidu pobrali wszelkie możliwe próbki do badań, zarówno od uczestników imprezy, jak i osób przygotowujących posiłki. Badane są także próbki jedzenia.
- Pobraliśmy wymazy ze sprzętu, naczyń, badamy produkty, jaja, wodę. Dotyczy to zarówno firmy przygotowującej catering, jak i dostawcy ciast - wylicza dyrektor sanepidu.
Większość osób sama poradziła sobie z zatruciem za pomocą leków dostępnych bez recepty. Nikt nie trafił do szpitala czy na oddział ratunkowy.
Ewakuacja w prokuraturach! Czy zagrożenie bombą było prawdziwe? [CZYTAJ]
Materiał do badań przekazała tylko część osób uskarżających się na dolegliwości jelitowe. Wszystkie zebrane próbki są teraz badane dwutorowo, pod kątem bakteriologicznym i wirusologicznym. Wyniki będą znane dopiero w tym tygodniu. Nieoficjalnie mówi się, że uczestnicy imprezy nie chcieli przekazać materiału do badań, ponieważ bali się, że może wykazać coś, co nie powinno być spożywane podczas studniówki.
- Nie było podstaw do tego, aby prowadzić badania toksykologiczne - tłumaczy dyrektor Kuryk. - A jeśli chodzi np. o badanie na zawartość narkotyków, to decyzję o tym podejmuje policja, nie sanepid.
O zatruciu rozmawialiśmy z menadżerką firmy, która zajmowała się cateringiem. Powiedziała nam, że czeka na wyniki badań ze spokojem, bo nie mają się czego obawiać. Poprosiła o kontakt za dwie godziny, kiedy w firmie będzie już właściciel, aby porozmawiać z nim o szczegółach całej sytuacji, jednak więcej telefonu od naszej redakcji już nie odebrała.
Tegoroczni maturzyści z I LO mieli pecha. Najpierw okazało się, że termin studniówki musi zostać przełożony z powodu żałoby narodowej, później część uczestników zabawę odchorowała.
Napisz komentarz
Komentarze