W dwa dni mieli do pokonania 100 km. Pierwszy 50-kilometrowy odcinek Artur Juszczak przebiegł, a Ryszard Stawiarski przejechał na wózku inwalidzkim 10 listopada. Finał miał być następnego dnia, ale odradzili im to fizjoterapeuci.
- I dobrze, że ich posłuchaliśmy, bo chyba nie bylibyśmy w stanie przebiec takiego dystansu w dwa dni pod rząd - mówi Artur Juszczak. - Zwłaszcza, że drugi dzień był dużo trudniejszy od pierwszego. Nie wszystko poszło tak wspaniale jak myśleliśmy, po tzw. ścianach, otarciach na dłoniach i spuchniętych nogach oraz, a może przede wszystkim, pod naciskiem naszego fizjoterapeuty, który po biegu doprowadzał nas do poprawnego funkcjonowania, wspólnie postanowiliśmy, że drugi bieg przesuwamy na następny weekend.
Pierwszego dnia pokonali trasę 50 km w stronę Dorohuska i z powrotem, w tydzień później pobiegli w przeciwnym kierunku - do okolic Pawłowa i z powrotem do Chełma, czyli kolejne 50 km.
Na starcie i na mecie towarzyszyło im grono wiernych przyjaciół, w tym oczywiście podopieczni Stowarzyszenia 25+ Nasza Przyszłość.
Drugi odcinek trasy Stawiarski i Juszczak pokonali w ubiegły piątek. - To był prawdziwy armagedon, same podbiegi. Od 25. km praktycznie ciągle miałem skurcze. Było zimno i nieprzyjemnie. Jedyne co dodawało nam otuchy, to cel w jakim biegliśmy. I cieszymy się, że ten cel został osiągnięty - mówi Juszczak. - Bardzo dziękujemy za wpłaty na Stowarzyszenie 25+ Nasza Przyszłość. Dla nich każda złotówka jest bardzo ważna i potrzebna. Jak mówi prezes organizacji Agnieszka Blicharz, dotychczas na konto stowarzyszenia wpłynęło ok. 750 zł. Deklaracji wpłat jest jednak dużo więcej.
- Wiemy, że możemy liczyć na kolejne osoby, za co bardzo dziękujemy. Cieszymy się też, że grono osób, którym nie jest obojętny los naszych dorosłych dzieci, powiększa się dzięki temu biegowi i zaangażowaniu Artura i Ryszarda - mówi Blicharz.
Prawdopodobnie w tym tygodniu odbędzie się spotkanie w siedzibie stowarzyszenia, mała uroczystość, podczas której obaj panowie otrzymają tytułu honorowych członków stowarzyszenia.
- Chcemy w ten sposób okazać naszą wdzięczność za to, co dla nas zrobili i pokazać jak bardzo to doceniamy - mówi Blicharz.
Napisz komentarz
Komentarze