W artykule pt. "Kto został radnym przez pomyłkę?" pisaliśmy, że mieszkańcy gminy zgłaszają zastrzeżenia do pracy komisji wyborczej z obwodu numer 2, która miała swoją siedzibę w podstawówce w Dubience. Jak się okazało, w okręgu numer 7 unieważniono 11 wypełnionych kart do głosowania z powodu braku pieczęci obwodowej komisji do spraw głosowania. Informacje na temat kart nieważnych znalazły się w protokołach komisji. W związku z tą sytuacją złożono protest wyborczy. Wnioskodawca, pełnomocnik komitetu PSL, zgłosił do sądu "podejrzenie wydania uprawnionym do głosowania nieopieczętowanych kart".
Drugi protest został złożony przez wójta gminy Chełm Wiesława Kociubę. Dotyczy komisji w Stawie.
- Jak ustaliliśmy, siostra kandydata na radnego Dariusza Kiełka była przewodniczącą komisji wyborczej. W tej samej komisji zasiadała jego siostrzenica. Wygrał on niewielką liczbą głosów - wyjaśnia Kociuba.
Zdaniem wójta taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Członek rodziny kandydata nie może, zgodnie z przepisami, zasiadać w komisji wyborczej.
- Być może pozostanie to zgłoszenie bez wpływu na wynik wyborów, ale też uważamy, że mogło dojść do poświadczenia nieprawdy. Członek komisji wyborczej powinien znać przepisy - dodaje Kociuba.
Dariusz Kiełek startował z komitetu Gmina Wszystkich Mieszkańców. Komitet ten wystawił jako kandydata na wójta Marcina Łopackiego.
- Przewodnicząca tejże komisji była zgłoszona przez inny komitet. Gdy analizowaliśmy tę sytuację, sprawdziliśmy oświadczenia, jakie podpisała. Nie ma w nich mowy, że osoba będąca w komisji nie może być spokrewniona z kandydatem - wyjaśnia Łopacki.
Zdaniem Łopackiego ta sytuacja pozostała bez wpływu na wynik głosowania. Zbada to sąd.
Napisz komentarz
Komentarze