Do wypadku doszło 6 października w Dubience. Odcięty siekierą palec wskazujący lewej ręki trzymał się zaledwie na kilku ścięgnach. Wezwano pogotowie. Było około godz. 13.
- Po przybyciu karetki zespół medyczny opatrzył odrąbanego palca bandażem, nie schładzając go lodem. O godz. 14.07 zostałem przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Chełmie, gdzie do godz. 15.18 nie udzielono mi żadnej pomocy lekarskiej - mówi wzburzony pan Adam. - Wychodziłem na dwór, bo robiło mi się słabo, źle się czułem, ale nikt się tym nie interesował.
Nasz rozmówca ma żal do pracowników szpitala. Od kilkudziesięciu lat jest zasłużonym honorowym dawcą krwi. By ratować ludzkie życia, oddał ponad 42 litry krwi, a sam na pomoc musiał czekać nieskończenie długo, choć - zgodnie z prawem - powinien korzystać z usług medycznych poza kolejnością.
Jak zakończyła się ta sprawa? Zajrzyjcie do najnowszego wydania Super tygodnia Chełmskiego
Napisz komentarz
Komentarze