Pani Agnieszka wychowywała się w domu dziecka. To babcia zabrała ją stamtąd i wychowywała. Choć na opiekę nad wnuczką, jak twierdzi kobieta, nie miała żadnych dokumentów, to ona, nie rodzice, była jej najbliższą osobą. Kobieta mieszkała z babcią. W mieszkaniu jest zameldowana wraz z dziećmi od 2012 roku.
- Babcia zmarła w grudniu 2017 roku. Wiem, że wnuki nie dziedziczą po dziadkach mieszkań, ale ja ze swoją babcią byłam od urodzenia. Babcia mnie wychowywała oraz pomagała mi w wychowywaniu dwójki moich dzieci - tłumaczy pani Agnieszka. - To nie jest jakiś super lokal, tylko jeden pokój z łazienką, o pow. 39 mkw. o niezbyt wysokim standardzie.
Kobieta chciałaby pozostać w tym mieszkaniu. Mieszka w nim od lat, ma do niego sentyment i też zainwestowała w nie swoje pieniądze.
- Wykupiłabym to mieszkanie, gdyby mnie było stać. Utrzymuję się jednak tylko z zasiłków z MOPR w Chełmie. W październiku dostałam pismo od miasta, że w ciągu 30 dni mam oddać klucze do mieszkania. Gdzie mam się podziać? - płacze pani Agnieszka.
Urząd miasta w piśmie powołał się na wyrok sądu, który oddalił powództwo naszej rozmówczyni "o ustalenie wstąpienia w stosunek najmu do lokalu" po śmierci głównego najemcy.
- Niestety nikt nie uwzględnił tego, że odwołałam się od tego wyroku i że jest on nieprawomocny, tylko od razu na bruk - tłumaczy pani Agnieszka.
Jak tłumaczy prezydent Agata Fisz, urząd miasta wydał decyzję zgodną z prawem. Nie ma na razie podstaw do tego, aby lokatorka została najemcą mieszkania.
- Jednak ta pani nie ma się czego obawiać. Na pewno nikt nie wyrzuci jej na bruk z dziećmi. Powinna zgłosić się do urzędu i złożyć wniosek o przydział na mieszkanie komunalne - tłumaczy prezydent miasta.
Napisz komentarz
Komentarze