Dla psów ze schroniska każde odwiedziny "obcych" to wydarzenie.
- Gdy ludzie przychodzą do nas, aby znaleźć psa do adopcji, one to czują. To przeważnie zwierzaki doświadczone przez los, z bagażem przeżyć i z tęsknotą za człowiekiem. Ożywiają się, niektóre wręcz nie odrywają wzorku od osoby, jakby chciały powiedzieć "zabierz mnie ze sobą" - mówi Mirosław Blacha. - Jeśli trafią na kochającą rodzinę, są wierne i oddane. Mimo swoich lęków i często przykrych przeżyć z przeszłości i tak lgną do ludzi. Staramy się dać im wszystko, co najlepsze, ale mamy też świadomość, że pobyt w schronisku powinien być dla nich tylko etapem, zanim zostaną adoptowane.
Adopcja psów ze schroniska nic nie kosztuje. Zwierzaki są zadbane i pod stałą opieką lekarską - to kolejny plus schroniskowych adopcji.
- Przy okazji możemy nawet trochę zaoszczędzić. Wiadomo, że odpowiedzialna opieka to też koszty. Psy ze schroniska są zaczipowane, wysterylizowane i zadbane.
- Jest jeszcze dodatkowa, bardzo ważna korzyść. Jeśli ktoś bierze psa ze schroniska, może się dowiedzieć od pracowników, jaki ten psiak ma charakter, czy np. lubi dzieci, czy toleruje koty - przekonuje Anita Misztal. - Poza tym naprawdę nie ma się czego obawiać. To wspaniałe i niezwykle wdzięczne zwierzaki.
W domu Anity znalazło się miejsce dla bezdomnej Szeili oraz kotki Kiti. Zwierzaki zaakceptowały swoją obecność, są fantastyczne, nawet śpią w jednym legowisku. Anita jest wolontariuszką schroniska, wie, czego potrzebują bezdomniaki.
- Zajmuję się psami ze schroniska, chodzę z nimi na spacery, staram się dać im poczucie spokoju i trochę radości, ale zawsze wiedziałam, że to mało, dlatego postanowiłam zrobić coś więcej, dać im dom - mówi. - Wdzięczność takiego zwierzaka jest nie do opisania.
Weronika Grochecka z Chełma zawsze chciała mieć psa. Pomogła Syrence, psiakowi po przejściach, o którym pisaliśmy jakiś czas temu. Syrenka to szczeniak, który po wypadku samochodowym trafił do chełmskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Psiak wymagał kosztownego leczenia i rehabilitacji, zorganizowano dla niego kilka akcji charytatywnych.
- Mieszka ze mną od połowy lipca. Jest już po rehabilitacji, nawet próbuje stawać na chorą nogę - nie kryje radości Weronika. - On niczym nie różni się od psów, które kupowane są z hodowli. Jest wdzięczny, oddany, zawsze czeka na domowników i radość go rozpiera, gdy wracają do domu.
Weronika przygarnęła też schroniskowego kota. Ma na imię Whiskas, oczywiście od słynnej karmy dla zwierząt.
- Takich historii mamy bardzo dużo. Ludzie adoptują psy ze schroniska, a potem przysyłają nam ich zdjęcia na kanapach - śmieje się Mirosław Blacha. - Ale nam o to chodzi. Aby te zwierzęta wreszcie poczuły, że są komuś potrzebne, że są kochane.
Zdjęcia podopiecznych schroniska można obejrzeć na stronie placówki www.schronisko.chelm.24.pl. Na stronie jest również telefon kontaktowy.
Napisz komentarz
Komentarze