- Pani wójt wyraziła zgodę na tę transakcję - uważa Dąbrowski. - Jestem zaszokowany, że broni kolesi - stwierdził publicznie sołtys.
Sołtys Dąbrowski długo opowiadał na sesji, w czym jest problem, ale mało kto go zrozumiał. Jego zdaniem utwardzano drogę w stronę Kajetanówki tak, jak jeden z mieszkańców wsi Bielin tego chciał. Nikt nie pytał o zdanie sołtysa ani mieszkańców. Sołtysowi przypomniało się, że kiedyś tę drogę budował, a nawet, gdy był bardzo mały, nosił tamtędy naftę ze sklepu w Kajetanówce.
- A pani przyjechała na zebranie wiejskie, pod tą wierzbą nieszczęsną i tyle oliwy dolała. A i słyszał to Bóg i wierzba widziała... - zwrócił się sołtys Dąbrowski do wójt Niezgody. Słuchacze nie kryli zdumienia.
- Panie Heniu! Ale o co chodzi? - pytali.
Dąbrowski stwierdził, że zrobiono z niego pośmiewisko, a nawet przymierzano się do ogłoszenia referendum, by go odwołać. - Tak się nie postępuje w majestacie prawa i urzędu wójta! - grzmiał sołtys, nie przebierając w słowach.
Zażądał powołania komisji do rozpoznania sprawy drogi i wizji lokalnej. Czy ktoś w pasie drogowym sieje zboże i bierze dopłaty z agencji do upraw?
- Przez wiele lat ta droga dojazdowa do pól była utwardzana. Na jednym odcinku jest już bardzo dobrze wykonana. Natomiast na dalszym odcinku, w kierunku Radziejowa, ma być to wykonane w ramach tegorocznego funduszu sołeckiego - wyjaśnia wójt Edyta Niezgoda. Na czym więc polega problem?
- Faktycznie, po pomiarach okazało się, że droga powinna być przeniesiona z lewej na prawą stronę, na zasadzie lustrzanego dobicia. Działki z jednej i drugiej strony należą do tego samego właściciela. Przekładanie materiału użytego do jej utwardzenia byłoby niezasadne ekonomicznie. Zgadza się z tym właściciel gruntu i tego zdania są również mieszkańcy wsi. Wszyscy uznali, że zostawimy to tak, jak jest, bo szkoda pieniędzy. Natomiast przebieg tej drogi w dalszej części jest do uzgodnienia - mówi wójt.
- Mnie nie chodzi o przesunięcie drogi, ale o jej szerokość. Trzeba ją zrobić sześciometrową - oburzył się sołtys Dąbrowski. - Niech pani mi nie wciska takiej ciemnoty! - krzyczał na sesji.
- Ale spokojnie. To jest droga dojazdowa do pól! Niech pan się nie denerwuje... - uspakajała Niezgoda. Niektórzy się obawiali, że będą musieli wezwać karetkę.
- Skąd pan weźmie kruszywo na wysypanie całego pasa drogowego? - pytali sołtysi. - Koniec tej sesji, to już tylko dyskusja! - zawołała jedna z sołtysek.
Napisz komentarz
Komentarze