Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama

Joga: dążenie do doskonałości...

Pierwszą styczność z jogą miała w liceum. Jak wspomina, ojciec przywiózł jej z sanatorium kasety z sesjami relaksacyjnymi oddechowymi i książkę „Joga w pospolitych dolegliwościach”. - Polubiłam uczucie po – lekkość ciała i spokój w głowie. Żaden wysiłek fizyczny tego nie daje - mówi Sylwia Rakowska, od kilku lat nauczycielka jogi z Chełma. -  Po praktyce jesteś zmęczony, ale też wypoczęty jak po głębokim śnie. I to jest cudowny efekt - dodaje. Do jogi "tak na serio" wróciła na studiach. Teraz praktyka stała się nie tylko jej pasją, ale też sposobem na życie.
Joga: dążenie do doskonałości...

Autor: Fot. Joanna Suszko Adamczewska

W jodze zainteresowało ją fizjologiczne działanie asan (pozycji jogi) na organizm, czyli na przykład to, co się dzieje w ciele, kiedy praktykujący staje na głowie w sensie fizycznym, jak krąży krew, jakie zachodzą przemiany wewnątrzkomórkowe etc.

- Dodatkowo zafascynowała mnie finezja ruchu, precyzyjność i nacisk na znajomość anatomii, bo jak zaczynasz praktykować jogę, to jednocześnie uczysz się na zajęciach anatomii funkcjonalnej (przynajmniej u nas w studio). Musisz wiedzieć, gdzie masz guzy kulszowe, dolny kąt łopatki, główkę kości ramiennej, i do czego one służą w ruchu - wyjaśnia Sylwia Rakowska, która jest także masażystką po studium medycznym na kierunku masaż z elementami fizjoterapii.

 

Nauka

W pierwszych zajęciach jogi uczestniczyła, kiedy studiowała socjologię w Warszawie, czyli pod koniec lat 90.

- Pamiętam, że była to szkoła Joga na Foksal, a sesję prowadził Adam Ramotowski. Wyszłam z niej podekscytowana i w bardzo świątecznym nastroju. To wtedy poczułam, że joga jest doskonałą formą ruchu - wspomina.

W ostatnich latach uczy się u Konrada Kocota, prekursora jogi, pod którego okiem skończyła 3-letni kurs nauczycielski według metody BKS Iyengara. Jest to dla niej - jak mówi - wyjątkowy nauczyciel, który otworzył jej oczy na wiele aspektów dojrzałej praktyki, z uwzględnieniem uwarunkowań ciała i umysłu. - Pokazał, jak praktykować w sposób, który nie szkodzi. Zrozumiałam, na czym polega ahimsa (ahimsa jeden z filarów jogi, czyli niekrzywdzenie, również siebie samego) na macie, pokazał, jak praktykować w sposób, który daje wielką przyjemność na poziomie fizycznym i mentalnym. W ogóle to otworzył mi drzwi do praktyki mentalnej, nauczył mnie pranajamy (czyli ćwiczeń oddechowych) i medytacji - opowiada chełmianka. -  W tym roku po raz czwarty jadę do niego na letni pogłębiony kurs pranajamy i medytacji. Staram się zaszczepić pranajamę i medytację też w swoim studio jogi.

Wśród ważnych nauczycieli wymienia także: Henryka Liśkiewicza, Ewę Szymoniak, Katarzynę Złotkowską, Yogi Zain, Eyal Shifroni, a na naszym lubelskim podwórku Sylwię i Przemka Kamolę.

- Podkreślam, że trzeba być otwartym na różnorodność, praktykować u różnych nauczycieli, każdy z nich wnosi do naszej podróży jogicznej coś innego i to jest bardzo rozwijające - zaznacza pani Sylwia.

Fot. Joanna Suszko Adamczewska

Tittiba

Sylwia Rakowska uczy jogi od 4 lat.

- Zostałam zmuszona przez trzy moje bliskie koleżanki - śmieje się. - We wrześniu otworzyłam studio jogi Tittiba, miejsce otwarte na różności, różnych nauczycieli, style jogi i ludzi.

Na pytanie, czy woli być nauczycielem, czy uczniem, odpowiada wymijająco. 

- Nie potrafię odpowiedzieć kategorycznie, co wolę. Każda rola daje inne możliwości i inne satysfakcje. Nauczyciel zawsze jest uczniem, a uczeń jest też nauczycielem - swoim i swojego nauczyciela. Brzmi skomplikowanie, ale to uczniowie uczą mnie, jak reagować na potrzeby ich ciała i umysłu podczas sesji jogi - podkreśla.

Co dała jej joga?

- Wolność i zdrowie - odpowiada bez wahania. - Wolność, bo każdy z nas na którymś etapie życia może czuć ograniczenia wynikające z odpowiedzialności i ról, które pełni w życiu. Jestem osobą, która bardzo podkreśla swoją niezależność w każdym aspekcie życia. Także, jeśli chodzi o światopogląd czy fizyczność. Ta ciągła walka o wolność, ciągłe buntowanie się przeciw konwenansom powodowały u mnie zmęczenie, ustawiczny stres, frustracje i gniew, niespełnienie. A joga daje mi wewnętrzne ukojenie, dzięki któremu pozbywam się tego, co mi nie służy, i to jest moja wolność. Zdrowie – czuję się zdrowa i w pełni sił, pomimo upływającego czasu… i pandemii - wyjaśnia.

 

Pozytywy

Dlaczego warto praktykować jogę? Praktyka jogi usprawnia funkcjonowanie całego organizmu, reguluje przemianę materii, krążenie krwi, działanie wszystkich układów (nerwowego, krwi, pokarmowego, hormonalnego, płciowo-moczowego), poprawia też mobilność stawów, elastyczność mięśni i ścięgien, usprawnia ruchowo w każdym wieku. Dodatkowo uczy czucia głębokiego.

- Dzięki zmysłowi czucia głębokiego wiemy, jak ułożone są nasze kończyny bez wzrokowej kontroli. Ból kolana, stopy, skręcenie kostki, zapalenie ścięgna Achillesa to najczęstsze urazy, na które skarżą się między innymi sportowcy. Im lepiej rozwinięty zmysł kinestetyczny, tym łatwiej utrzymać równowagę i stabilną pozycję na nierównym terenie, śliskiej, mokrej nawierzchni - wyjaśnia joginka. - Odpowiedzialne za odbieranie tych bodźców proprioreceptory znajdują się w mięśniach, ścięgnach, powięziach, okostnej, torebkach stawowych i więzadłach. Dostarczają mózgowi informacji o napięciu i pracy mięśni. Prawidłowa integracja w obrębie tego układu jest niezbędna do osiągnięcia prawidłowej koordynacji ruchowej.

Dodatkowo joga wzmacnia mięśnie głębokie, a więc takie, które niezauważalnie wpływają na nasze zdrowie, bo podtrzymują kręgosłup i narządy wewnętrzne. Mocne mięśnie głębokie to nasza ochrona przed działaniem grawitacji i czasu, bo przeciwdziałają opadaniu narządów i degeneracji układu szkieletowego.

W dobie pandemii - jak podkreśla pani Sylwia - joga, a szczególnie jej nieodłączna składowa pranajama (czyli ćwiczenia oddechowe) jest ważnym elementem rehabilitacji pocovidowej.

- Pranajama regeneruje tkankę płuc poprzez jej ukrwienie. Dodatkowo wzmacnia mięśnie oddechowe i działa na układ nerwowy, ponieważ kto panuje nad oddechem, który jest zarządzany przez teoretycznie niezależny od nas ośrodek w mózgu, jest też w stanie panować nad swoimi emocjami, czyli też nad stresem, a choroba wywołuje stres u człowieka - tłumaczy.

Joga ma też zbawienny wpływ na nas na poziomie mentalnym. Usprawnia pamięć i koncentrację, poprzez trening uważności, redukuje stres, wpływając bezpośrednio na wegetatywny układ nerwowy, odpowiedzialny za reakcję „walcz lub uciekaj”.

- Trzeba pamiętać, że stres jest zabójcą numer jeden w dzisiejszych czasach. Najpierw pojawia się długotrwały stres, a dopiero potem zaczynamy chorować - podkreśla Rakowska. - Joga jest też doskonałą metodą wspierającą odchudzanie właśnie poprzez niwelowanie potrzeby zajadania emocji, wynikającej ze stresu oraz oczywiście ze względu na wpływ na regulację przemiany materii.

W czasach nauki zdalnej joga jest niemal koniecznością dla dzieci. Wspiera sport. Wielu zawodowych sportowców traktuje jogę jako rutynowe uzupełnienie swoich treningów.

- Zachęcam do tego. Joga znakomicie uzupełnia aktywność bez względu na dyscyplinę sportu, jaką uprawiasz. To też sposób na to, jak polepszyć swoje wyniki i uniknąć kontuzji - wyjaśnia. - I to nieprawda, że musisz być gibki, piękny, młody i szczupły, żeby praktykować jogę. I nieprawdą jest też, że joga jest dla osób w średnim wieku i tylko dla kobiet. To są wszystko mity, a raczej nasze wymówki, żeby tylko nie spróbować. Joga jest dla wszystkich, w każdym wieku możesz zacząć praktykować, w każdym stanie ciała i umysłu. Tylko Twoje potrzeby będą różne, metodologia zajęć i oczywiście benefity. Potrzebujesz dobrego nauczyciela, z otwartą głową, który zna anatomię i fizjologię, jest zarówno empatyczny, jak i wymagający, dobrze wyposażonej w pomoce sali do jogi, małej grupy lub sesji indywidualnych.

Fot. Joanna Suszko Adamczewska

Nuda i grzech

Niektórzy twierdzą, że joga jest nudna i statyczna. Jak mówi Sylwia Rakowska, to wielkie uproszczenie, wymówka.

- Czasem spotykam ludzi, którzy boją się jogi, że sobie coś tam ponaciągają, że będzie boleć, że sobie zaszkodzą, bo są po jakichś złamaniach, operacjach, a jednocześnie uprawiają sporty ekstremalne, i ich się nie boją. Jak to powiedziała jedna z uczestniczek zajęć: „boją się zajrzeć w głąb siebie”. I może dlatego powszechnie uważa się, że joga jest nudna, bo na jodze zaglądasz w głąb siebie (w sanskrycie „pratyahara – zmysły do wewnątrz”, czyli skupiasz się na swoim ciele i umyśle), czasem jest to strasznie nudne… - wyjaśnia nasza rozmówczyni. - Jest jeszcze inne bardzo powszechne przekonanie: uważa się, że joga nie jest dla facetów, bo to takie niemęskie. Ale w starożytnych Indiach jogę praktykowali wojownicy, żeby się mentalnie i fizycznie wzmocnić przed walką. Benefity praktyki jogi dla mężczyzn są ogromne, od budowania silnej i zdrowej masy mięśniowej, po realne wpływanie na zdrowie poprzez redukcję stresu. Biorąc pod uwagę, że statystycznie stres zabija mężczyzn częściej niż kobiety, to myślę, że warto. W większych miastach, nawet w Lublinie, mężczyźni na jodze to norma.

Są też i tacy, którzy uważają, że joga jest... grzechem.

- Oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego mówi, że dopóki jogę traktujemy jako system ćwiczeń fizycznych, to jej praktykowanie nie jest grzechem. Ks. Joe Pereira – katolicki ksiądz, który uczy jogi i wykorzystuje jej terapeutyczne właściwości w pracy z osobami uzależnionymi, chorymi na AIDS, przekonuje, że Jezus był Najwyższym Joginem, dlatego że stanowił jedność z Bogiem, i podkreśla, że medytacja i joga mogą być jedną ze ścieżek prowadzących do Boga - rozwiewa wątpliwości chełmska joginka. - Wśród moich wierzących przyjaciół, praktykujących jogę, nie widzę żadnych konfliktów czy sprzeczności. Myślę, że temat jest sztucznie rozbuchany przez katolickich fundamentalistów. Na macie nie ma religii, jest ruch i psychologia, czyli praca ze sobą.

 

Wyzwania

Praktyka jogi to - jak podkreśla nasza rozmówczyni - ciągła praca na sobą. Najpierw uczymy się, jak wygląda asana z zewnątrz i ją po prostu wykonujemy. Później zaczynamy uczyć się tego, co się ma zadziać w naszym ciele i umyśle, jak wykonujemy daną asanę. Dlatego właśnie uczenie się jest procesem nieskończonym.

- Nigdy nie osiągniemy stanu idealnego, zawsze coś nowego odkryjemy w asanie. Nie ma jednego ustawienia, jednej wersji asany. Na przykład pozycja Triconasana (Trójkąta) ma kilkadziesiąt wersji, chociaż na zewnątrz zawsze powinna wyglądać jak Triconasana. W zależności, co chcemy wnieść z danego ustawienia, jakie wrażenia czy efekty, w taki sposób pracujemy - podkreśla nasza rozmówczyni. - Są asany, w których nigdy się nie ustawimy głęboko, ze względu na nasze fizyczne i naturalne ograniczenia. I nie ma nic w tym złego. Akceptujemy to. Nie wiem jeszcze, które asany są dla mnie niedostępne, moja praktyka stale się rozwija. A moje jogiczne wyzwanie dotyczy samodoskonalenia i mojego Studia, bo chciałabym się tym dzielić i chciałabym, żeby osoby, które tam przychodzą, czuły się dobrze zaopiekowane.

Czytaj także: Chełmska POŁOŻNA NA MEDAL

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklamasłowianka baner
Reklama
Reklama
Reklama