- Czekamy na jego uzasadnienie – mówi Lech Wieczerza, szef chełmskiej prokuratury. - Po zapoznaniu się z nim, prawdopodobnie złożymy zażalenie.
Nieprawomocny jeszcze wyrok w sprawie chełmskiego adwokata zapadł kilka dni temu. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że usiłowania zabójstwa nie było, a działanie oskarżonego wobec żony zakwalifikował jako znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej oraz zmuszanie do określonego zachowania, co zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności. Natomiast czyn dotyczący spowodowania uszczerbku na zdrowiu całkowicie umorzył. Proces cały czas odbywał się za zamkniętymi drzwiami.
Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała do sądu w grudniu 2016 r. Według ustaleń śledczych, chełmianin od 10 do 14 lipca 2016 r. znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną, wszczynał domowe awantury, w trakcie których znieważał ją, pluł na nią, ciął jej garderobę, kopał po całym ciele, bił pięściami i paskiem od spodni, kijem od mopa i pałką teleskopową. W akcie oskarżenia czytamy, że groził jej też pozbawianiem życia, demonstrując tępą stroną noża obcinanie poszczególnych części jej ciała. Jednej nocy - według ustaleń śledczych - ugodził ją nożami w okolice klatki piersiowej, powodując dwie rany. Ranna kobieta wybiegła na ulicę. W pobliskiej aptece poprosiła o pomoc. W karetce pogotowia straciła przytomność. Ponoć mężczyzna tak się zachowywał, bo odkrył, że żona go zdradza.
Podejrzany od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, jedynie do wszczynania awantur i kilkukrotnego uderzenia żony otwartą dłonią. "Nie tłukł jej pałką, tylko otarł o nią. Nie uderzał jej stołkiem, tylko zahaczył. Nożami machał w histerii, ale nie celował w żonę, skaleczył ją przypadkowo..."
Napisz komentarz
Komentarze