Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Stachniuk Optyk

Krasnystaw: Gotują i pomagają ubogim od 20 lat

Kuchnia dla ubogich jest jak szkło powiększające. Pokazuje to, czego nie widać zza urzędniczego biurka, okienka bankowego i kancelarii parafialnej. Tak dwie dekady temu powiedział ówczesny metropolita lubelski podczas otwarcia jadłodajni dla ludzi w trudnej sytuacji materialnej. Po 20 latach słowa te są nadal aktualne.
Krasnystaw: Gotują i pomagają ubogim od 20 lat

Autorem przywołanego na wstępie cytatu był arcybiskup Józef Życiński. Słowa te przypomniał obecny metropolita Stanisław Budzik w trakcie jubileuszu kuchni dla ubogich im. Matki Teresy z Kalkuty, działającej przy kościele Trójcy Przenajświętszej w Krasnymstawie. Kameralne obchody odbyły się w niedzielę 12 grudnia.

Kuchnia dla ubogich istnieje od czerwca 1999 roku. Oficjalne rozpoczęcie działalności nastąpiło 9 grudnia 2001 roku. Posiłki wydawano już następnego dnia. Na początku korzystało z nich około 50 osób dziennie. Z czasem ta liczba stale wzrastała. Był taki rok, że posiłki jadło prawie 300 osób. Obecnie kuchnia pomaga ponad 200 osobom.

Proboszcz Roman Skowron mówi, że kto przyjdzie, otrzyma pomoc. Nikt nie wyjdzie głodny. Potrzebujący zostaną obdarowani produktami żywnościowymi, owocami, warzywami, pieczywem. W zimowych miesiącach mogą również liczyć na ciepłą odzież, a przed świętami na paczki żywnościowe.

- W okresie pandemii nie zaprzestaliśmy działalności. Główna różnica polega na tym, że posiłki i suchy prowiant wydajemy do domów. Każdy bierze tyle, ile potrzebuje dla siebie i swoich rodzin - mówi ks. Roman Skowron.

 

Przychodzą, bo brakuje na chleb

Z jadłodajni korzystają ludzie w różnym wieku. Niektórzy od początku istnienia kuchni dla ubogich. Rozmawialiśmy też z ludźmi, którzy są tam od kilku tygodni lub miesięcy. - Korzystam z pomocy w tym miejscu od pół roku, bo trudno jest mi związać koniec z końcem. Mam problemy z biodrami i jestem po kilku operacjach. Ciężko mi znaleźć pracę, bo skończyłem jedynie szkołę średnią. Gdyby nie było tego miejsca, to nie wiem, co bym zrobił - wyznał nam mężczyzna w średnim wieku.

- Przychodzę tutaj od początku funkcjonowania stołówki. Kiedyś było tak, że trochę pomagało się posprzątać stoły i pomyć naczynia. Trudno znaleźć mi pracę w naszym regionie. Szczególnie że jestem po usunięciu nerki i po zawale. Nawet jeśli chciałabym pracować, to lekarz nie podbije mi badań - mówi jedna z kobiet.

- Mieszkam niedaleko i od dawna obserwowałem prowadzoną tutaj działalność. W końcu sam przyszedłem skorzystać z pomocy i zobaczyć, jak tu jest. Jestem bardzo zadowolony, bo jedzenie jest smaczne. Nie ma na co narzekać - tłumaczy senior.

 

Łatwo oceniać, trudniej prowadzić 

W obchodach jubileuszu uczestniczył ks. Ryszard Winiarski, który założył kuchnię dla ubogich i prowadził ją przez pierwszych kilka lat. Na patronkę wybrał Matkę Teresę z Kalkuty, bo była znana z pomocy potrzebującym, ale również wiele znaczyła w jego życiu studenckim i kapłańskim.

- Ta inicjatywa miała przeciwników. Kiedyś jedna kobieta wytknęła mi, że karmimy tak zwanych czwartaków. To obraźliwe określenie, dlatego zaprosiłem ją, aby każdego dnia o godz. 13 przychodziła decydować, kto może korzystać z kuchni dla ubogich. Nie pojawiła się. Łatwo jest oceniać, gdy nie zna się historii tych ludzi. Nie wszyscy jednak mają świadomość, ile potrzeba siły, aby przełamać się do skorzystania z pomocy w tym miejscu. Jedna z potrzebujących osób powiedziała mi, że najtrudniej jest jeść cudzy chleb w cudzym miejscu. Najważniejsze, że kuchnia dla ubogich obroniła się sama, o czym świadczy 20 lat jej funkcjonowania. Łatwo jest budować, a trudniej utrzymać to, co powstało. Dlatego jestem pod olbrzymim wrażeniem pracy księdza Skowrona, a także jego współpracowników i wolontariuszy - wspomina Winiarski.

Arcybiskup Stanisław Budzik przyznał na wniosek proboszcza Romana Skowrona odznaczenie Lumen Mundi (Światło Świata). Odznaczenie otrzymała Jolanta Okoń jako wyraz wdzięczności za 17 lat pracy wolontariackiej w kuchni dla ubogich. Niektóre jej koleżanki mają podobny staż.

- Wiele zmieniło się od początku funkcjonowania kuchni. Od wielu lat jest z czego gotować. Wcześniej bywało cienko, teraz jest co do kotła włożyć. Dzięki pomocy sklepów, sponsorów i darczyńców ludzie mają pod dostatkiem wszystkiego. Choć na przygotowanie produktów trzeba poświęcić więcej czasu i pracy, podopieczni mają urozmaicone posiłki i prowiant - usłyszeliśmy od kucharek.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamasłowianka baner
Reklama
Reklama
Reklama