Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Chełm: Bezpodstawnie zakuty w kajdanki

Prokuratura Rejonowa we Włodawie umorzyła dochodzenie przeciwko panu Włodzimierzowi z Włodawy, którego policja podejrzewała o to, że prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Zabrakło dowodów jego winy.
Chełm: Bezpodstawnie zakuty w kajdanki

– Od początku mówiłem, że nie prowadziłem auta pod wpływem alkoholu i że zakupiony alkohol wypiłem w domu – mówi Włodzimierz Cykier. - Nikt mi nie uwierzył, bo policja, a ściślej mówiąc pani rzecznik Elwira Tadyniewicz, celowo wprowadziła opinię publiczną w błąd. Kłamała, mówiąc, że funkcjonariusze spotkali mnie na klatce, że uciekłem do domu, że nie poddałem się badaniu alkotestem. Na prośbę policjantów poddałem się badaniu na stan trzeźwości, bo nie miałem nic do ukrycia. Zdenerwowałem się, jak policjanci stwierdzili, że chcą mnie zabrać na komendę i na pobranie krwi. Nie zrobiłem nic złego, więc odmówiłem, ale nie uciekłem, jak zostało to przedstawione opinii publicznej. Ta funkcjonariuszka swoją niekompetencją sprawiła, że ludzie od razu wydali osąd. Skoro uciekł, to był pijany, a to nieprawda.

Mężczyzna zapewnia, że ta sprawa będzie miała ciąg dalszy. Rzeczniczka włodawskiej policji tuż po zdarzeniu poinformowała w komunikacie, że mundurowi ustalili, iż mężczyzna zaparkował auto pod blokiem i poszedł do mieszkania.

- Policjanci zastali go na klatce schodowej. Ten jednak odmówił badania za zawartość alkoholu w organizmie i wszedł do mieszkania, zamykając drzwi. Pomimo wielokrotnego nawoływania przez funkcjonariuszy do otworzenia drzwi, mężczyzna odmawiał wykonania poleceń. W związku z tym podjęto decyzję o siłowym otworzeniu drzwi. Na miejsce zostali wezwani strażacy, którzy wyważyli drzwi. Policjanci zatrzymali 51-letniego włodawianina i przetransportowali do szpitala, aby pobrać od niego krew do dalszych badań. Po wykonanych czynnościach mężczyzna został zwolniony - czytamy w opublikowanym wówczas komunikacie.

Decyzja policjantów o siłowym wejściu do mieszkania, jak wyjaśnia dalej Tadyniewicz, była podyktowana koniecznością zabezpieczenia dowodów przestępstwa przed ich utratą, co w tym wypadku oznaczało badanie na zawartość alkoholu.

W toku dochodzenia, po analizie zgromadzonego przez prokuraturę materiału dowodowego, w tym głównie opinii biegłego z dziedziny toksykologii sądowo-lekarskiej, stwierdzono, że nie ma jednoznacznych i niebudzących żadnych wątpliwości podstaw do stwierdzenia, że podejrzany prowadził auto w stanie nietrzeźwości. Tym samym, jak czytamy w postanowieniu prokuratury, nie można w sposób jednoznaczny stwierdzić, iż swoim zachowaniem popełnił przestępstwo.

Sytuacja miała miejsce w drugiej połowie września. W niedzielny poranek strażacy, na polecenie policji, wyważyli drzwi w mieszkaniu włodawianina. Mundurowi dostali bowiem zgłoszenie, że chwilę wcześniej jechał samochodem pod wpływem alkoholu. W efekcie został wyprowadzony z domu w kajdankach... Rodzina od początku twierdziła, że funkcjonariusze nie mieli prawa wtargnąć do prywatnego mieszkania bez nakazu, nie mieli dostatecznych dowodów na to, żeby stwierdzić, iż pan Włodzimierz prowadził samochód pod wpływem alkoholu.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
gosciu 22.12.2021 19:37
I co mu zrobicie, dalej bedzie jezdził wypity..

takie na pewno to bezprawie 05.01.2022 22:55
zbadałeś go za kierownićą na zawartość krwi czy tylko tak ci się wydaje? a ty na pewno też jeździsz pijany i trzeba na ciebie donieść ale wtedy to prawo kalego... kali wziął sobie ale kalemu to już ukradli... żenada....

olo 22.12.2021 18:38
prędzej czy później wpadnie

Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama