Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Przemytnikom pomagał były pogranicznik

Akt oskarżenia w sprawie szajki przemytników papierosów został w ubiegłym tygodniu skierowany do Sądu Okręgowego w Lublinie. Jak się okazało, z grupą przestępczą współpracował jeden ze strażników granicznych.
Przemytnikom pomagał były pogranicznik

Akt oskarżenia przeciwko Mirosławowi R., Łukaszowi K. i Arkadiuszowi S. – byłemu funkcjonariuszowi straży granicznej i dziewięciu innym osobom skierował do Sądu Okręgowego w Lublinie prokurator Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie. Śledztwo to było prowadzone wspólnie ze Strażą Graniczną oraz Biurem Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej.

Prokurator oskarżył Mirosława R. i Łukasza K. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Arkadiusz S. – były funkcjonariusz straży granicznej - został oskarżony m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz ujawnianie liderowi grupy przestępczej, w zamian za korzyści majątkowe, objętych tajemnicą służbową informacji o terminach i lokalizacjach służb patrolowych. 31 marca 2021 r. został zwolniony ze służby.

Na pozostałych osobach ciążą zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej dokonującej przemytu papierosów oraz o popełnienie przestępstw karnoskarbowych.

 

Wszystko dokładnie zaplanowane

Szajka zorganizowała co najmniej 16 akcji. Przemyciła prawie 223 tysiące paczek papierosów o wartości ponad 3,1 miliona złotych. Papierosy nie miały polskich znaków skarbowych akcyzy, więc Skarb Państwa mógł stracić – jak wyliczono - ponad 5 milionów złotych.

W toku śledztwa prokurator ustalił, że liderami grupy byli: Mirosław R. i Łukasz K., którzy - w porozumieniu z ukraińskim wspólnikiem - decydowali o tym, kiedy, gdzie i w jaki sposób zorganizowany zostanie przemyt.

Jak informuje Prokuratura Krajowa, przebieg większości akcji miał podobny schemat. Po ustaleniu z obywatelem Ukrainy dogodnego terminu po stronie polskiej, Mirosław R. i Łukasz K. na kilka godzin przed planowanym przemytem zabezpieczali teren, wystawiając tzw. czujki obserwujące ruch patroli straży granicznej. Każdy z członków grupy miał wskazane miejsce obserwacji. Utrzymywali stały kontakt telefoniczny lub radiowy z prowodyrami.

Istotne znaczenie podczas akcji miały informacje, przekazywane na bieżąco, o pełnionych służbach, wykorzystywanych samochodach służbowych i rozmieszczeniu patroli, które przekazywał telefonicznie Arkadiusz S.

Gdy teren był „czysty”, Łukasz K. informował o tym ukraińskiego wspólnika. Ten odpowiadał za bezpieczny przerzut papierosów przez Bug. Zabezpieczał teren po ukraińskiej stronie i zajmował się transportem papierosów przez rzekę, najczęściej na pontonach. Towar po stronie polskiej był ładowany w auto bez rejestracji w Polsce, z fałszywymi tablicami. W samochodzie bez foteli, co zwiększało przestrzeń bagażową i ułatwiało szybki załadunek, jednorazowo przemycano od 15 do 20 tysięcy paczek.

 

Uzbrojeni w radiotelefony i noktowizory

W rejonach, w których teren był trudno dostępny, papierosy przenosili członkowie grupy i chowali je w zabudowaniach gospodarczych w pobliskiej miejscowości. Kolejnym etapem było wywiezienie papierosów przez Mirosława R. lub Łukasza K. do nabywców.

Do sprawnej organizacji przemytów grupa wykorzystywała, poza niezarejestrowanymi samochodami, także telefony komórkowe z kartami SIM rejestrowanymi na tzw. słupów, radiotelefony i noktowizory. Jedne z członków grupy poza udostępnieniem swojej posesji do ukrywania papierosów z przemytu, pomagał także przy naprawach i przygotowaniu samochodów wykorzystywanych do wywożenia znad rzeki papierosów. W trakcie przeszukania jego gospodarstwa zabezpieczono samochód przystosowany do wywozu papierosów z granicy i zagraniczne tablice rejestracyjne.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama