Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Bank Spółdzielczy

Gm. Chełm: Nasz zawodnik odpadł jako ostatni

Marek Kliszcz, emerytowany rolnik z Rożdżałowa, zaliczył udany start w teleturnieju "Jeden z dziesięciu". Dotarł do finału odcinka, jako jeden z trzech najlepszych zawodników, i niewiele brakowało, aby wygrał.
Gm. Chełm: Nasz zawodnik odpadł jako ostatni

- Miałem trochę szczęścia. Poszedłem na eliminacje, żeby sprawdzić, czy coś w głowie zostało po "covidzie". Siostrzenica mnie do tego zmobilizowała. Tak wyszło, że w eliminacjach ja przeszedłem, a ona nie - mówi Kliszcz.

Pan Marek bardzo dobrze wspomina swój występ przed kamerami. Był pod wrażeniem prowadzącego program Tadeusza Sznuka, który potrafi uspokoić uczestników i wprowadzić ich w dobry nastrój.

- Ja też wszystkich rozbawiałem i powtarzałem, że nie ma powodów się stresować, bo to ani egzamin maturalny, ani też żaden inny, od którego zależałoby nasze dalsze życie - wspomina pan Marek. - Było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Modliłem się, żeby nie wylosować miejsca pierwszego lub ostatniego. Wylosowałem pierwsze - wspomina.

Zawodnik nie przygotowywał się w specjalny sposób do startu w teleturnieju. Mówi, że dużo czyta i stąd jego wiedza. W młodości skończył liceum w Kielcach, a potem studium policealne na kierunki mechanika. Pracował jako łącznościowiec, naprawiając dalekopisy. Potem zajął się uprawą roli.

- Do teleturnieju nie szedłem po pieniądze. Chodziło o sprawdzenie swojej wiedzy. Udało mi się jednak wygrać zegarek, blender próżniowy i kosmetyki - dodaje.

Marek Kliszcz znalazł się w finałowej trójce. Odpadł na samym końcu. Niestety, nie udało mu się wywalczyć udziału w wielkim finale "Jednego z dziesięciu", ale za 3,5 roku może mieć kolejną szansę.

Czytaj też: Oddaj stanik do re(CYC)lingu

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama