Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Gm. Sawin: Pustaki to nie klocki Lego

- Urzędnicy wmawiają mi, że mogę zburzyć budynek, a potem wystąpić o pozwolenie na budowę i wybudować go na nowo. Nie da się budynku rozłożyć i złożyć, jakby powstał z klocków Lego. Materiały będą do wyrzucenia - mówi rozgoryczony pan Tadeusz z Sawina. Najpierw budował komórkę, a potem zdjął ze ścian ocieplenie, zerwał część dachu i przeciął ściany. Wszystko na nic. Budynek ma wyburzyć.
Gm. Sawin: Pustaki to nie klocki Lego

Pani Wanda z Sawina, żona pana Tadeusza, jako właścicielka działki, w 2009 roku zgłosiła zamiar rozpoczęcia budowy budynku gospodarczego o powierzchni do 35 mkw. na cele rolnicze. Nieduży, więc wystarczyło zgłoszenie. Niczego więcej nie potrzebowała.

- Nie planowaliśmy budowania domu. Mamy jednak XXI wiek. Chcieliśmy, żeby to jakoś wyglądało, by nasze córki miałyby gdzie posiedzieć, gdy przyjeżdżają - opowiada pan Tadeusz, mąż pani Wandy. Z zawodu jest murarzem. Zrobił więc wszystko najlepiej, jak potrafił - ocieplił ściany, wstawił okna, w tym jedno balkonowe. Wymurował też poddasze.

- Pod dachem zboże kiedyś trzymałem, bo dobrze schło - przekonuje.

 

Miała być komóreczka

- Obok stała letnia kuchnia teściowej. Zapytałem w nadzorze budowlanym, czy ten budynek gospodarczy może stać obok kuchni letniej. Mógł. Jednak nieświadomie popełniłem błąd. Połączyłem te budynki, a powinienem zostawić 3-centymetrową przerwę. Potem nakryłem wszystko dachem, żeby się do środka woda nie lała - opowiada pan Tadeusz.

- Pięknie to wyglądało. Dwa lub trzy lata później sąsiadka, z którą mamy konflikt, doniosła do nadzoru budowlanego, że córce wystawiliśmy bez pozwolenia kamienicę. I wtedy się zaczęło... - wspomina pani Wanda.

- Przyjechała kontrola i zmierzyła budynek razem ze starą częścią letniej kuchni. Pomiary wykonano po ociepleniu, więc nawet ta nowa część była większa. Kto tak robi! Nic dziwnego, że nic się nie zgadzało - dodaje Tadeusz. - Popełniłem błąd i go naprawiłem. Rozciąłem dach i go zdjąłem. Odciąłem stary budynek od nowego i zostawiłem lukę w murze. Rozebrałem dach nad kuchnią letnią. Wszystko na nic. W dokumentach sądowych i decyzjach nadal to samo, jakby to nie było wykonane...

 

Stwierdzili, że to samowola

Walka z nadzorem budowlanym rozpoczęła się w 2012 roku. Od tego czasu małżeństwo z Sawina zgromadziło teczki dokumentów. Zatrudnia też radcę prawnego, który im pisze odwołania. Wszystko na nic.

- W decyzji, którą wydałam, jest obszerne jej uzasadnienie. Była ona kontrolowana przez organy wyższej instancji i została utrzymana w mocy. Jest już ostateczna i podlega wykonaniu - mówi Marzena Pomiankiewicz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chełmie.

Państwo Wanda i Tadeusz od lat odmawiają rozbiórki budynku. Przez to nałożono na nich wysoką grzywnę, by ich zmusić do wykonania decyzji nadzoru budowlanego.

- Ile już płacę? Sama nie wiem. Grzywna wynosi 30 tys. zł, a do tej pory zapłaciłam ponad 20 tys. zł. Nie wiem, dlaczego aż tyle. Ktoś mi powiedział, że policzyli to, jakby to było mieszkanie w bloku. Gdy komornik zajął mi konto, nawet nie zostawił mi pieniędzy na leki. Ściągnęli też środki z konta męża, chociaż tylko ja jestem inwestorem - komentuje pani Wanda.

- Moim obowiązkiem jest wyegzekwowanie decyzji. Grzywna podlega zwrotowi, gdy zostanie wykonany nakaz rozbiórki - wyjaśnia Pomiankiewicz.

 

Poszło o szczelinę

W 2012 roku organ nadzoru budowlanego pierwszej instancji ustalił, że ten budynek nie posiada szczeliny oddzielającej go od starego budynku gospodarczego. Jedna ze ścian starej kuchni letniej została rozebrana, a w jej miejsce, na nowych fundamentach, postawiono nową ścianę. A przed wejściem wybudowano słup, na którym wsparto płytę stropową. Na poddaszu wstawiono okna.

Ostatecznie więc uznano, że inwestor wybudował inny obiekt, niż objęty zgłoszeniem. Stwierdzono, że to samowola budowlana. Na dodatek sąsiadka zeznała, że wie od okolicznych mieszkańców, że pani Wanda buduje budynek mieszkalny dla swojej córki. Świadczyć miał o tym również jego wygląd i układ pomieszczeń. Wobec tego 31 października 2012 nadzór budowlany wydał postanowienie nakładające na właścicielkę obowiązek przedstawienie odpowiednich dokumentów - m.in. czterech egzemplarzy projektu budowlanego budynku mieszkalnego.

- Od początku mi się to nie podobało. Jakbyśmy się przyznali do winy, że postawiliśmy dom, a nie komórkę. Po co nam były plany, skoro nie mieliśmy pozwolenia na budowę i nie chcieliśmy budować domu? - wspomina pan Tadeusz.

- Przekonano mnie, że wszystko będzie załatwione, że jak te plany przedstawię, rozbierać już nie będzie trzeba. Sama nawet nie szukałam projektanta. Wszystko załatwiono poza mną. Planów nie dostałam do ręki. Zapłaciłam w ratach 4 tys. zł. Potem nasz radca prawny musiał pisać podania do nadzoru budowlanego, żeby nam te plany oddali, bo my ich na oczy nie widzieliśmy - dodaje pani Wanda.

 

Sami się pogrążyli, nieświadomie...

W 2013 roku w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Chełmie złożono wymaganą dokumentację budowlaną. Pani Wanda twierdzi, że nie zrobiła tego osobiście. Można przypuszczać, że wyręczyło ją w tym biuro architektoniczne. Wobec powyższego nadzór budowlany, zgodnie z przepisami, wydał decyzję ustalającą wysokość opłaty legalizacyjnej na 50 tys. zł. Pani Wanda tej opłaty nie uiściła, więc organ nadzoru nakazał rozbiórkę budynku.

- Za co ja miałam płacić? Ta komórka nie jest tyle warta! Nie mam takich pieniędzy. Nikt mi nie powiedział, że to będzie tyle kosztowało - oburza się właścicielka.

Odwołała się od decyzji nadzoru budowlanego. Organ drugiej instancji utrzymał jednak decyzję o rozbiórce w mocy. Miał w zanadrzu nowe dowody. Legalna definicja budynku gospodarczego nie określa wymogów dotyczących jego wyglądu. Jednak inwestor, którym formalnie była pani Wanda, przedkładając projekt budynku mieszkalnego, potwierdził, iż budynek ten realizuje z przeznaczeniem na cele mieszkanie, nie zaś gospodarcze. Zgodnie z planami miał to być domek z salonem i aneksem kuchennym, łazienką i trzema pokojami na poddaszu. Nadzór budowlany wykorzystał te informacje, by udowodnić, że od początku miał rację, że to budynek mieszkalny.

 

Batalia sądowa trwała lata

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uchylił w 2014 roku decyzję nadzoru budowlanego pierwszej i drugiej instancji. Wskazał, że niedostatecznie rozstrzygnięto kwestię kwalifikacji budynku, czy jest mieszkalny, czy gospodarczy. Ponadto należałoby rozważyć, czy budynek ma być rozebrany w całości. Nie udowodniono, że stara kuchnia letnia była samowolą budowlaną, gdy ją stawiano. Czemu miałaby być teraz burzona?

W 2015 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Chełmie ponownie wrócił do sprawy. We wrześniu przeprowadził kontrolę, ale tylko budynku z zewnątrz, bo pani Wanda nie mogła otworzyć drzwi.

- Córka zabrała jedyny klucz. Tłumaczyłam panom, że nic nie poradzę, że się nic nie zmieniło. Przez okna było wszystko widać. Podali mnie za to do prokuratury, przed sądem się tłumaczyłam - żali się pani Wanda.

Podczas kontroli właścicielka oświadczyła, że buduje budynek gospodarczy. Ponownie nałożono na nią obowiązek dostarczenia dokumentów, w tym - projektu budowlanego budynku gospodarczego. Nie wykonała tego, więc znowu dostała nakaz rozbiórki. Nawet Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego nie dopatrzył się naruszeń prawa w decyzji organu powiatowego. Lubelski Inspektorat Nadzoru Budowlanego utrzymał w mocy decyzję o rozbiórce. Małżeństwo z Sawina już się pogubiło we wszystkich dokumentach sądowych, które zgromadzili. Wykorzystali już chyba wszystkie możliwości, by sprawę jeszcze raz rozpatrzono.

- Co my mamy teraz zrobić? Chcieliśmy jechać na sprawę do Warszawy, ale nas nawet nie zawiadomiono, że będzie. Może przez pandemię. Chcieliśmy wyjaśnić, że rozebraliśmy już to, co zostało źle wykonane. Mamy teraz budynek gospodarczy o wymiarach zgodnych ze zgłoszeniem... - żalą się małżonkowie.

Teraz czytane: Myśliwy skazany za zabicie psa

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Mateo 05.09.2021 18:52
Hahahah sami zaczel8 wojowac z sasiadka to maja za swoje. Nie pozwolili postawic plotu wlascicielce dzialki obok, dobrze im tak

Kłamcy 03.09.2021 18:05
No to się popisali kombinowaniem wlasciciele, idiotów robią z urzędników.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama