Problemem jest ruchomy mostek. Między szczebelkami, które się przesuwają, robią się dziury, w których dzieci wykręcają sobie nogi.
- Na placu zabaw byłam z córką dosłownie 20 minut. W tym czasie aż pięcioro dzieci wyszło stamtąd z płaczem. Rodzice wolą tu nie przychodzić, bo dzieci robią sobie krzywdę - tłumaczy pani Karolina, mama Kornelii. - Moja córka też pozdzierała sobie nogi na tej "atrakcji".
Rodzice są oburzeni, zastanawiają się, jak można było dopuścić do udostępnienia placu zabaw z takimi urządzeniami. Miasto z kolei nie ma sobie nic do zarzucenia.
Jak tłumaczy Damian Zieliński z gabinetu prezydenta, urządzenia do zabawy, stanowiące wyposażenie placów zabaw, dostarczane są od wykonawców uprzednio wyłonionych w postępowaniu przetargowym. Wszystkie posiadają wszelkie niezbędne atesty w tym zakresie. Podkreśla też, że na miejscu dostępny jest również regulamin korzystania z placu zabaw.
Napisz komentarz
Komentarze