Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Stachniuk Optyk

Rzeźby Romana Śledzia podarowane muzeum

Pastor Frank Klimek z Niemiec przekazał Muzeum Ziemi Chełmskiej 11 rzeźb naszego lokalnego artysty Romana Śledzia. - Cieszę się, że powróciły tutaj, że są na swoim miejscu - powiedział duchowny, oddając swoją kolekcję muzealnikom.
Rzeźby Romana Śledzia podarowane muzeum

Pastor Frank Klimek jest niemieckim duchownym, przyjacielem Muzeum Ziemi Chełmskiej i wielkim miłośnikiem polskiej sztuki ludowej. W ubiegłym roku organizował w jednym z kościołów protestanckich w Nordenham wystawę prac Stanisława Koguciuka, prymitywisty z naszego regionu, którego twórczością zachwycił się podczas pobytu w Chełmie. Od lat jest także miłośnikiem twórczości Romana Śledzia, o czym może świadczyć pokaźna kolekcja rzeźb jego autorstwa.

- Są to głównie rzeźby związane z drogą krzyżową: Pieta, Zmartwychwstanie, ale też 12-letni Jezus w świątyni czy Szopka. Wśród podarowanych dzieł jest także jedno szczególne - to wizerunek św. Weroniki, rzeźba przełomowa w twórczości Śledzia, po której wykonaniu artysta stwierdził, że w takim stylu właśnie chce tworzyć - wyjaśnia Ilona Sawicka z działu etnografii MZCh.

Muzeum otrzymało od pastora jedenaście rzeźb, jedna z nich przekazana została przez amerykankę Ursulę Fox. Cała kolekcja warta jest ok. 35 tys. zł.

- Pastor jest już w podeszłym wieku, a w związku z tym, że nie ma komu przekazać swoich kolekcji, postanowił obdarować nimi instytucje. Jest pasjonatem, miłośnikiem sztuki ludowej i z wielkim sentymentem traktuje artystów z naszego regionu - tłumaczy Sawicka. - Dlatego właśnie stwierdził, że rzeźby Śledzia powinny wrócić w rodzinne strony. Tu - jego zdaniem - jest ich miejsce.

Dotychczas Muzeum Ziemi Chełmskiej miało w swoich zbiorach około dziesięciu rzeźb tego wybitnego artysty. Tak wartościowe podarunki na rzecz placówki zdarzają się bardzo rzadko, zwłaszcza jeśli chodzi o etnografię. Tym bardziej cieszy gest niemieckiego duchownego.

- W ciągu najbliższych miesięcy będziemy chcieli pochwalić się naszą kolekcją prac Romana Śledzia. Już teraz serdecznie zapraszamy na tę prezentację - dodaje Ilona Sawicka.

Roman Śledź urodził się 12 września 1948 r. w Malinówce. W domu było ich dziewięcioro, ukończył szkołę podstawową. Dalej nie mógł się uczyć, ponieważ zmarł ojciec i musiał pomagać matce w gospodarstwie. Mając 20 lat, zaczął rzeźbić. Kiedyś przeczytał w „Gazecie Lubelskiej” o ludowych rzeźbiarzach, doszedł więc do wniosku, że skoro pochodzi ze wsi i mieszka na wsi, to jego prace też są ludowe. Zawiózł je do Cepelii, ale nie spotkały się z zainteresowaniem, zarzucano mu m.in. niski poziom artystyczny. O przyjęcie do Stowarzyszenia Twórców Ludowych ubiegał się 5 lat, a o przyjęcie do grona twórców Ludowych przy Związku Cepelii 3 lata. Jego rzeźby tak dalece się różniły od tego, co robili inni twórcy uznani za ludowych. Upłynęło kilka lat, nim je zaakceptowano.

W 1978 r. warszawska Cepelia zorganizowała mu pierwszą wystawę z katalogiem i pięknym wernisażem, która spotkała się ze znakomitym przyjęciem, zwłaszcza artystów-plastyków. W tym samym roku otrzymał nagrodę im. Brata Alberta za twórczość religijną. Rzeźby zaczęła kupować Desa, zainteresowali się nim również kolekcjonerzy, głównie z Niemiec.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaRafał Stachura życzenia
Reklama
Reklama
Reklama