Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Woda z drogi zalewa posesję

Podczas intensywnych opadów deszczu posesja pani Zofii jest zalewana. Według kobiety dzieje się tak, ponieważ przy budowie nowej drogi źle zaprojektowano odwodnienie. Urzędnicy odpierają zarzuty. Twierdzą, że sytuacja wynika z ukształtowania terenu.
Woda z drogi zalewa posesję

Jedna z mieszkanek Siedliszcza zaalarmowała nas o notorycznym zalewaniu jej posesji. Woda spływa z dwóch dróg – gminnej i powiatowej, które graniczą z jej działką przy ul. Chojenieckiej 24. Jak twierdzi kobieta, powodem takiego stanu rzeczy ma być brak odpowiedniego odwodnienia drogi.

- Przed dwoma laty urząd miasta kupił od mojego sąsiada działkę. Burmistrz przyszedł również do domu mojej mamy i brata. Powiedział, że brakuje im kawałka ziemi pod drogę. W zamian zaproponował nam część działki należącej do miasta – tłumaczy Zofia Mazurek, współwłaścicielka posesji przy ul. Chojenieckiej 24 w Siedliszczu. - Burmistrz poinformował jednocześnie, że w planach jest wykonanie przepustu i skierowanie go na drugą stronę miejscowości koło kirkutu. W 2019 roku podpisaliśmy ugodę. Zamieniliśmy tereny. Zapewniano nas, że wszystko będzie wykonane tak, jak być powinno. Przed dwoma laty wybudowano drogę i niedługo potem pojawił się problem – relacjonuje kobieta.

Po intensywniejszych opadach deszczu woda spływa na jej działkę zarówno z położonej nieco wyżej drogi powiatowej, jak i z nowej drogi gminnej, którą również podniesiono. 

- W ubiegłym roku pracownicy starostwa powiatowego nawieźli nam trochę ziemi. My też trochę dokupiliśmy, aby podwyższyć teren, ale to nic nie daje, bo tych wywrotek trzeba byłoby nawieźć chyba z kilkadziesiąt. Wcześniej problem nie był tak duży, bo woda spływała tylko od drogi powiatowej, a teraz jesteśmy zalewani z dwóch stron. Co jakiś czas 1/3 posesji jest w wodzie. Tworzy się bajoro. Wszystko gnije. Ogrodzenie jest zniszczone, ogródek warzywny również – złości się pani Zofia. - Sąsiedzi zaczynają sobie z nas żartować. Jeden z nich pytał, czy zamierzamy prowadzić hodowlę ryb, zaś inny sugerował uprawę ryżu. Nam jednak nie jest do śmiechu. Za jakiś czas skutki podtopień mogą być bardziej widoczne. Tylko czekać, aż ściany domu i budynku gospodarczego zaczną pękać. Interweniowaliśmy w Urzędzie Miasta Siedliszcze, ale bezskutecznie – rozkłada ręce nasza rozmówczyni.

We wtorek pani Zofia złożyła do Starostwa Powiatowego w Chełmie i Urzędu Miasta w Siedliszczu pismo, w którym domaga się wprowadzenia zmian w infrastrukturze, które zapobiegną zalewaniu jej posesji.

- Nie jestem inżynierem, ale jakieś rozwiązanie na pewno można znaleźć. Tym bardziej że to miasto przyczyniło się do takiego stanu rzeczy. Zaznaczam, że mamy obecnie wiosnę, a działka stoi w wodzie. Boję się, co będzie jesienią lub zimą po roztopach – podkreśla pani Zofia. - Moim zdaniem rażąco i bezsprzecznie naruszone zostały pewne normy. Zgodnie z prawem wodnym właściciele mogą w drodze ugody zmieniać stosunki wodne na gruntach, jeżeli zmiany te nie wpłyną szkodliwie na sąsiednie nieruchomości. Ponadto rozporządzenie ministra infrastruktury w spawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, jasno mówi, że dokonywanie zmiany naturalnego spływu wód opadowych w celu kierowania ich na teren sąsiedniej nieruchomości jest zabronione – twierdzi kobieta. - Mam starszą, schorowaną mamę. Ona potrzebuje teraz spokoju, a nie nerwów – dodaje.

Władze Siedliszcza odpierają zarzuty pani Zofii. Twierdzą, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z projektem.

- Wszystko jest wykonane tak, jak być powinno. Problem tej pani wynika z usytuowania całego terenu naszej miejscowości, jak i tej działki. Siedliszcze położone jest dosyć nisko. Dla przykładu powiem, że podobny problem mamy np. na działce za urzędem, który mieści się około 100 metrów od domu zainteresowanej mieszkanki. Woda spływa tam z kirkutu, który leży znacznie wyżej – tłumaczy Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza. - Sąsiadująca z posesją pani Zofii droga, którą wyremontowaliśmy przed dwoma laty, ujęta jest w planie zagospodarowania przestrzennego jako droga publiczna. Można było zatem z automatu ją wywłaszczyć i nikogo o zdanie nie pytać. Ale ja lubię z ludźmi rozmawiać. Uważam, że z mieszkańcami należy żyć w zgodzie. Stąd też podjąłem rozmowy. Zawarliśmy ugodę. Przekazaliśmy zainteresowanej stronie kawałek działki należącej do miasta. Przepust został umiejscowiony w najniższym miejscu, tak jak powinien. Jest drożny, ale nie ma gdzie odprowadzić wody, bo poziom wód gruntowych jest wysoki. Nie jestem w stanie zmienić praw przyrody i fizyki. Woda spływa w najniższe miejsca – wyjaśnia Zonik.

Burmistrz dodaje również, że przez niskie usytuowanie Siedliszcza strażacy każdego roku podejmują wiele interwencji związanych z podtopieniami i zalewaniem piwnic.

- W tym konkretnym przypadku takiego problemu raczej nie będzie, bo woda stoi w rogu działki, a budynki oddalone są o kilkanaście metrów – tłumaczy.

- Z naszej strony problemu nie ma – zapewnia z kolei Piotr Deniszczuk, starosta chełmski. - Przy naszej drodze powiatowej są krawężniki i chodnik, więc woda na działkę nie spływa, a trudno, żebyśmy pompowali wodę do góry. Sprawę powinni rozwiązać urzędnicy z miasta i gminy Siedliszcze – dodaje.

Pani Zofia ma nadzieję, że władze Siedliszcza nie pozostaną obojętne i pomogą jej w rozwiązaniu problemu. W przeciwnym razie kobieta będzie zmuszona wystąpić na drogę sądową.

- Poważnie zastanawiam się nad pozwem. Na razie poczekam i zobaczę, jaka będzie reakcja ze strony miejscowych urzędników – mówi.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama