Poruszany przez kupców wielokrotnie problem nieuczciwej konkurencji na tzw. łączniku przy ul. Popiełuszki jest wciąż aktualny. Mimo, iż odbywa się poza halą targową, czyli miejscem do tego wyznaczonym, nadal trwa, a miasto na to przyzwala. W pandemii nie zmieniło się nic. Właśnie ruszył sezon na sprzedaż produktów na łączniku, a kupcy z hali targowej z niepokojem obserwują jak ich konkurencja handluje, nie zważając na pandemię.
- Tam nie ma zachowanych żadnych odległości, nikt nie dba o dezynfekcję rąk, o korzystaniu z bieżącej wody i toalety już nie wspomnę - tłumaczy jeden z naszych rozmówców. - Zasady reżimu sanitarnego nie są przestrzegane i wygląda na to, że nikt tego nie widzi. W hali pilnujemy aby sprzedaż odbywała się zgodnie z obostrzeniami, jesteśmy kontrolowani przez Sanepid, na łączniku można wszystko.
To dopiero początek sezonu, jak twierdzą kupcy, wkrótce na łączniku będzie jeszcze tłoczniej.
- Tam nikt nie sprawdza skąd są produkty, czy klienci i sprzedawcy dezynfekują ręce. To skrajnie nieodpowiedzialne. A najgorsze jest to, że ci którzy powinni stać na straży bezpieczeństwa mieszkańców, nie reagują - mówi kolejny nasz rozmówca. - Dzwoniliśmy po pomoc do straży miejskiej, piszemy pisma do miasta, nie odpowiadają nam.
Przedstawiciele kupców tłumaczą, że jakiś czas temu uczestniczyli w spotkaniu z urzędnikami i wiceprezydentem Januszem Cieszyńskim, który osobiście zobowiązał towarzyszącego mu dyrektora, aby uczulił straż miejską na zaistniałą sytuację. Od tamtej pory, jak twierdzą, nic się jednak nie zmieniło.
Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmie Elżbieta Kuryk zapewnia, że kontrole na łączniku prowadzą straż miejska i policja. Sanepid z kolei koncentruje się na sprawdzaniu przedsiębiorców.
- Osoby niezarejestrowane sprawdza straż miejska. Jednak przede wszystkim apeluję o zdrowy rozsądek - mówi Kuryk. - Jeśli ludzie nie będą tam kupować, to sprzedający nie będą się tam ustawiać.
- Na targowiskach miejskich prowadzimy wspólne patrole z policją, która ma większe uprawnienia - tłumaczy p.o. komendanta straży miejskiej Tomasz Piskorski. - Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na łamanie zasad reżimu sanitarnego, były pouczenia i mandaty wystawiane przez policję.
Tymczasem prezes spółki zarządzającej miejskimi targowiskami chce przejąć od miasta teren, na którym znajduje się łącznik i zrobić tam porządek po swojemu.
- Zamierzam złożyć w tej sprawie wniosek do miasta. Gdy teren będzie należał do spółki, łatwiej będzie nam wyegzekwować respektowanie prawa - tłumaczy Artur Juszczak.
Napisz komentarz
Komentarze