Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Reklama MAREX

Pobicie tak, zabójstwo nie

Choć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chciał dla oskarżonych o śmiertelne pobicie 38-latka w Bzitem surowszej kary, Patrykowi H. i Pawłowi S. nie udowodniono, że zamierzali zabić. W ubiegłym tygodniu sąd apelacyjny podtrzymał wyroki pierwszej instancji.
Pobicie tak, zabójstwo nie

Prokurator zażądał przed sądem w Lublinie zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Drugą opcją było podwyższenie oskarżonym kary do 10 lat za kratkami. Obrońcy wnosili natomiast o uniewinnienie.

Prawomocny wyrok zapadł 22 kwietnia. Sędzia Wojciech Zaręba wskazał, że argumenty o obronie koniecznej, na które powoływali się adwokaci oskarżonych, są sprzeczne z materiałem dowodowym i zeznaniami świadków. Podkreślił również, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ustalił, że sprawcy nie zamierzali zabić Henryka T., ale mogli i powinni przewidzieć taką ewentualność. Dlatego apelacja prokuratury została oddalona.

- Było to brutalne działanie oskarżonych, jak każde działanie skierowane przeciwko życiu i zdrowiu, ale nie do tego stopnia, żeby można było stwierdzić, że oskarżeni godzili się na skutek w postaci śmierci. Nie, oni tego skutku zamiarem swoim nie obejmowali, ale powinni byli mieć świadomość, że zadawanie ciosów ciężkim przedmiotem, jakąś pałką w głowę zawsze jest niebezpieczne w sposób wręcz ekstremalny - mówił sędzia.

W pierwszej instancji Patryk H. usłyszał wyrok 5 lat więzienia. Paweł S. został skazany na 4 lata za kratkami. Obaj muszą również wpłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla czworga osieroconych dzieci zmarłego. Sąd apelacyjny uznał, że wymiar kar został ustalony prawidłowo. Oskarżeni weszli w konflikt z prawem po raz pierwszy i cieszą się dobrą opinią otoczenia. Wcześniej nie działo się nic, co by wskazywało na ich demoralizację.

Do zdarzenia doszło 27 stycznia 2019 roku. Młodszy ze sprawców, 21-letni wówczas Patryk H. szedł poboczem drogi z koleżanką. Przejechał obok nich 38-letni Henryk T. i ochlapał ich błotem pośniegowym. Zdenerwowany młodzieniec pojechał do swojego o 10 lat starszego kolegi Pawła S. i razem udali się pod dom kierowcy. Ostra wymiana zdań szybko przerodziła się w bójkę, na dodatek na oczach dzieci pokrzywdzonego.

Wyrok zapadł pod koniec grudnia tego samego roku. Sąd Okręgowy w Zamościu ustalił, że sprawcy uderzali 38-latka nieustalonym narzędziem o podłużnym kształcie po głowie i całym ciele, przez co narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Spowodowali u Henryka T. urazy czaszkowo-mózgowe okolicy skroniowej lewej, ciemieniowej, złamanie kości podstawy czaszki w okolicy potylicznej prawej, obrzęki mózgu oraz wylewy krwawe w tkankach miękkich grzbietu. Pobity zmarł kilka dni później w szpitalu.

- Wyrok ten jest sprzeczny z elementarnym poczuciem sprawiedliwości za brutalne odebranie życia człowiekowi. Wymierzenie czterech i pięciu lat za taki czyn całkowicie rozmija się z podstawowym poczuciem sprawiedliwości. Nawet gdyby przyjąć, że mamy tutaj do czynienia z pobiciem ze skutkiem śmiertelnym, to orzeczona kara jest znacząco niska od grożącej za tego rodzaju przestępstwo - oceniał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro po ogłoszeniu pierwszego wyroku.

Polecił wówczas prokuratorom, aby w przypadkach brutalnych przestępstw żądali wyroków w granicach najwyższych zagrożeń przewidzianych przez kodeks karny i za każdym razem kierowali odwołania od wyroku, który by odbiegał od tego rodzaju żądania.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaReklama Apostoł
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama