Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Bank Spółdzielczy

Pobicie tak, zabójstwo nie

Choć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chciał dla oskarżonych o śmiertelne pobicie 38-latka w Bzitem surowszej kary, Patrykowi H. i Pawłowi S. nie udowodniono, że zamierzali zabić. W ubiegłym tygodniu sąd apelacyjny podtrzymał wyroki pierwszej instancji.
Pobicie tak, zabójstwo nie

Prokurator zażądał przed sądem w Lublinie zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Drugą opcją było podwyższenie oskarżonym kary do 10 lat za kratkami. Obrońcy wnosili natomiast o uniewinnienie.

Prawomocny wyrok zapadł 22 kwietnia. Sędzia Wojciech Zaręba wskazał, że argumenty o obronie koniecznej, na które powoływali się adwokaci oskarżonych, są sprzeczne z materiałem dowodowym i zeznaniami świadków. Podkreślił również, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ustalił, że sprawcy nie zamierzali zabić Henryka T., ale mogli i powinni przewidzieć taką ewentualność. Dlatego apelacja prokuratury została oddalona.

- Było to brutalne działanie oskarżonych, jak każde działanie skierowane przeciwko życiu i zdrowiu, ale nie do tego stopnia, żeby można było stwierdzić, że oskarżeni godzili się na skutek w postaci śmierci. Nie, oni tego skutku zamiarem swoim nie obejmowali, ale powinni byli mieć świadomość, że zadawanie ciosów ciężkim przedmiotem, jakąś pałką w głowę zawsze jest niebezpieczne w sposób wręcz ekstremalny - mówił sędzia.

W pierwszej instancji Patryk H. usłyszał wyrok 5 lat więzienia. Paweł S. został skazany na 4 lata za kratkami. Obaj muszą również wpłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla czworga osieroconych dzieci zmarłego. Sąd apelacyjny uznał, że wymiar kar został ustalony prawidłowo. Oskarżeni weszli w konflikt z prawem po raz pierwszy i cieszą się dobrą opinią otoczenia. Wcześniej nie działo się nic, co by wskazywało na ich demoralizację.

Do zdarzenia doszło 27 stycznia 2019 roku. Młodszy ze sprawców, 21-letni wówczas Patryk H. szedł poboczem drogi z koleżanką. Przejechał obok nich 38-letni Henryk T. i ochlapał ich błotem pośniegowym. Zdenerwowany młodzieniec pojechał do swojego o 10 lat starszego kolegi Pawła S. i razem udali się pod dom kierowcy. Ostra wymiana zdań szybko przerodziła się w bójkę, na dodatek na oczach dzieci pokrzywdzonego.

Wyrok zapadł pod koniec grudnia tego samego roku. Sąd Okręgowy w Zamościu ustalił, że sprawcy uderzali 38-latka nieustalonym narzędziem o podłużnym kształcie po głowie i całym ciele, przez co narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Spowodowali u Henryka T. urazy czaszkowo-mózgowe okolicy skroniowej lewej, ciemieniowej, złamanie kości podstawy czaszki w okolicy potylicznej prawej, obrzęki mózgu oraz wylewy krwawe w tkankach miękkich grzbietu. Pobity zmarł kilka dni później w szpitalu.

- Wyrok ten jest sprzeczny z elementarnym poczuciem sprawiedliwości za brutalne odebranie życia człowiekowi. Wymierzenie czterech i pięciu lat za taki czyn całkowicie rozmija się z podstawowym poczuciem sprawiedliwości. Nawet gdyby przyjąć, że mamy tutaj do czynienia z pobiciem ze skutkiem śmiertelnym, to orzeczona kara jest znacząco niska od grożącej za tego rodzaju przestępstwo - oceniał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro po ogłoszeniu pierwszego wyroku.

Polecił wówczas prokuratorom, aby w przypadkach brutalnych przestępstw żądali wyroków w granicach najwyższych zagrożeń przewidzianych przez kodeks karny i za każdym razem kierowali odwołania od wyroku, który by odbiegał od tego rodzaju żądania.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaDaniłosio życzenia 3.2024
Reklama
Reklama
Reklama