Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama

Za mało dzieci, za dużo nauczycieli

Dotarła do nas informacja, że miasto szuka oszczędności kosztem przedszkolaków, nakazało redukować etaty i łączyć dzieci w grupy. Dyrektorki placówek twierdzą, że decyzje jeszcze nie zapadły.
Za mało dzieci, za dużo nauczycieli

W ubiegły czwartek w urzędzie miasta odbyła się narada dyrektorów przedszkoli z wiceprezydent Dorotą Cieślik w sprawie organizacji pracy tych placówek. Jeszcze tego samego otrzymaliśmy informację, że urząd żąda od dyrektorów skrócenia etatów nauczycieli w celu wykazania "dobrej woli" i oszczędności. "Zarzuca im tworzenie sztucznych etatów i utrzymywanie tych etatów za wszelką cenę. Każe obcinać etaty nauczycielom i łączyć grupy po godz. 13, czyli po czasie, w którym realizowane mają być zajęcia obowiązujące w podstawie programowej. (…) Jak można planować łączenie grup po godz. 13 czy też 14, zwłaszcza w obecnym czasie, czyli pandemii, gdzie tych dzieci z poszczególnych grup nie powinno się łączyć. (…) Miasto szuka oszczędności kosztem oświaty i najmniejszych obywateli, którzy sami nie mogą się wypowiedzieć. (…) Są placówki przedszkolne, w których już zapadły decyzję o likwidacji oddziałów przedszkolnych a co za tym idzie co najmniej 2 etatów nauczycieli, a mimo to pani Cieślik nadal chce ucinać w nich etaty” - czytamy w liście do redakcji.

Nie mogliśmy tego zignorować. Szczegółowe pytania skierowaliśmy do urzędu miasta. Następnego dnia, zamiast odpowiedzi na pytania, otrzymaliśmy zaproszenia na spotkanie z dyrektorami przedszkoli. W obecności wiceprezydent Cieślik dyrektorki trzymały się wersji, że opisywane w liście do redakcji stwierdzenia nie padły podczas wcześniejszego spotkania. Owszem, były rozmowy o arkuszu organizacyjnym jednostek, ale w kontekście jego przygotowania. Pomocna w tym ma być analiza organizacji pracy. Taką analizę dyrektorki przeprowadzają, a wnioski mają przedstawić na spotkaniu, które planowane jest w tym tygodniu.

Urzędnicy taką analizę już przeprowadzili. Wiceprezydent Cieślik przedstawiła raport odnoszący się do pobytu dzieci w palcówkach w godzinach od 6 do 7 oraz popołudniowych – od 16 do 17. Obejmuje on czas od września ubiegłego roku do marca tego roku. I tak: w przedszkolu nr 2 w pierwszej godzinie jego pracy maksymalnie przebywało ośmioro dzieci, po południu – 14. W PM nr 3 w obu przypadkach było czworo dzieci. W PM nr 5 – rano ośmioro przedszkolaków, a po południu -11. W „szóstce” odpowiednio czworo i 14. W PM nr 8 -22, a po południu maksymalnie (grudzień i luty) 33. W PM nr 10 w godz. 6-7 najwięcej dzieci było w październiku – 23, a po południu w październiku i listopadzie – 17, w marcu odpowiednio: troje i czworo. W PM nr 11 – rano sześcioro, a od 16 do 17 – czworo. W PM nr 12 – 14 rano i 15 po południu, w „trzynastce” odpowiednio ośmioro i dziewięcioro, a PM nr 14 – 14 i 12 (we wrześniu), zaś PM nr 15 - sześcioro i siedmioro.

Niektóre z dyrektorek przyznały, że w pierwszej godzinie pracy przedszkola jest trzech, a nawet pięciu nauczycieli. Przedstawione dane świadczą, że nie ma takiej potrzeby. Dyrektorki stwierdziły, że będzie to uwzględnione w arkuszu organizacyjnym. Zapewne w niektórych przedszkolach dojdzie do przesunięć w czasie pracy nauczycieli, ale bez uszczerbku dla dzieci.

Dyrektorki odniosły się też do łączenia grup.

– Każda grupa pracuje oddzielnie – powiedziała dyrektor PM nr 14. – W godzinach 8-13 realizują podstawę programową. Po godz. 13 prowadzone są zajęcia wychowawczo-opiekuńcze oraz dodatkowe w ramach grupy. Realizowana jest pomoc psychologiczno-pedagogiczna, prowadzona terapia. Podobnie jest w PM nr 3 i pozostałych placówkach. Wtedy nie da się łączyć dzieci w grupy, bo większość rodziców odbiera swoje pociechy około godziny 16. Później, co pokazał raport, w placówce przebywa tylko kilkoro dzieci.

Wiceprezydent Cieślik powiedziała, że nie liczy na oszczędności. „Nie oszczędzamy na dzieciach” - stwierdziła. Z jej wypowiedzi nie wynika wprost, że dojdzie do zwolnień w przedszkolach, ale można się tego domyślać. - To dyrektor odpowiada za to i to dyrektor ma podjąć decyzję, gdy jest przerost zatrudniania - powiedziała wiceprezydent. Zadała też wymowne pytanie: - Czy zasadnym jest, gdy po godzinie 16 zostaje czworo dzieci, było dwóch czy trzech nauczycieli? - Cieślik zapytała też dyrektorek, czy tak by było, gdyby prowadziły własną działalność?

Wiceprezydent nie uczestniczyła w całym spotkaniu. Opuściła je, by dyrektorki mogły się swobodnie wypowiadać. A one powtórzyły: 

- Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

Dyrektorki podkreśliły, że obecnie dokonują analizy pracy swoich placówek, również pod kątem zatrudnienia. Wnioski mają przedstawić w tym tygodniu. Przyznały jednak, że nie wszystko da się przewidzieć. Wielu rodziców deklaruje, że ich pociechy do przedszkola będą przyprowadzane o godz. 6. Dyrektor musi zapewnić im opiekę, tymczasem okazuje się, że dzieci przychodzą nawet na godz. 8, a często i później. Pod uwagę muszą wziąć też obecną sytuację związaną z pandemią, choćby to, że dzieci przebywały w kwarantannie. Teraz jest ich też mniej, bo rodzice korzystają z dodatkowego zasiłku opiekuńczego. Wprowadzone obostrzenia również ograniczyły działalność przedszkoli.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Nauczyciel 14.04.2021 17:03
Szkoda,że pani wiceprezydent zapomniała,że sama kiedyś była nauczycielem...Polecam wrócić i popró bować pracy w przedszkolu po 13 z łączonymi grupami...

kazio 14.04.2021 15:48
Ucina się etaty zwalnia nauczycieli ale jednocześnie wypłaca nagrody dla swoich w spółkach miejskich. O koleżkach z Warszawy nie wspomnę bo to żenada

Reklamabaner boczny
Reklama
Reklama
Reklama