Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama

Otworzyło się przejście do kopalni

Trudno w to uwierzyć, ale dziura w drodze na granicy Leszczan i Kumowa stała się lokalną atrakcją. Przyjeżdżali tam amatorzy mocnych wrażeń. Wiemy o dwóch śmiałkach, którzy przez otwór w ziemi weszli do kredowej kopalni pochodzącej prawdopodobnie sprzed kilkuset lat.
Otworzyło się przejście do kopalni

Na ogromną dziurę w drodze polnej natknął się jeden z mieszkańców Leszczan. Zawiadomił o tym sołtysa swojej miejscowości. Okazało się jednak, że to droga na granicy gmin. Obowiązek naprawy spadł na samorząd Leśniowic, bo okazało się, że ta część drogi należy do Kumowa.

- Byłem na miejscu. Zrobiłem nawet zdjęcia tej dziury. Już droga jest naprawiona - mówi sołtys Mariusz Łaszkiewicz z Leszczan.

Strach jeździć wielkimi ciągnikami

W Leszczanach takie zapadliska to nic nowego. Parę lat temu do dziury wpadł kombajn. A przed około 15 laty ziemia zapadła się pod traktorem. Tylko komin wystawał ponad grunt. Trzeba było rozkopać górkę, żeby go wydobyć. Jak przypominają mieszkańcy - było to ledwie 200 metrów od dziury w drodze, która się odsłoniła w czwartek, 25 marca.

- To zapadlisko zgłosił do mnie mieszkaniec Leszczan. Omal tam nie wpadł. Jak się jednak później dowiedziałem, tą drogą jechał wcześniej dużym ciągnikiem z siewnikiem mieszkaniec gminy Chełm, który ma u nas pole. Poczuł tylko, że zarzuciło mu maszynę. Ziemia osunęła się pod tylnymi kołami i to go uratowało. Gdyby tam wpadł przednimi, to sam by nie wyjechał - mówi sołtys.

Taka dziura w drodze to spore niebezpieczeństwo. Dlatego pierwsze działania sołtysa skupiły się na tym, by otwór zabezpieczyć, żeby nikt nie przewrócił się, jadąc np. kładem lub motorem. Potem zaczęło się ustalanie, której gminy to teren. W piątek otwór zabezpieczono, a w poniedziałek gmina Leśniowice naprawiła drogę.

- Nawieźliśmy kamienia, gruzu oraz ziemi i koparka ten otwór zasypała - mówi wójt gminy Leśniowice Joanna Jabłońska. - Tam są wyrobiska po kredzie. Wiemy od starszych ludzi, że kiedyś była wydobywana - dodaje.

Sezon na odkrywanie tajemnic

Zanim jednak wejście zostało zamknięte, drogą polną przez Leszczany i Kumów przejechało mnóstwo samochodów. Każdy chciał zobaczyć tę atrakcję. Wielu się obawiało, że okazję wykorzystają dzieciaki i wejdą pod ziemię, żeby poczuć dreszcz adrenaliny. To naprawdę niebezpieczne. Nam jednak udało się ustalić, że było tam dwóch dorosłych mężczyzn. Jeden z nich opowiedział nam, co zobaczył w świetle latarki.

- Widziałem ciosane równiuteńko, jakby laserem, pozostałości po dużych, ponad metrowych blokach z kredy, które wydobyto. Ściany były gładkie, nieszarpane. Nie wiem, czym mogły być wycinane. To nie była jakaś prymitywna praca. Technika cięcia tych bloków jest naprawdę zastanawiająca - opowiada.

W tunelu pod drogą, do którego się dostali, mogli bez problemu stanąć i się wyprostować. Miał trzy odnogi. Dwie były niemal całkowicie zasypane. Kawałek trzeciej udało im się zwiedzić. Amatorzy wrażeń w końcu się jednak wycofali i na szczęście bezpiecznie wyszli.

Wieś pełna tajemnic

Sołtys wsi Leszczany wcale nie jest zaskoczony tym, co odkrywane jest pod ziemią w jego miejscowości. Leszczany mają bardzo bogatą historię. Jest tam częściowo zasypane wejście do korytarzy podziemnych, które obmurowano cegłą. Według legendy prowadziły one z dworku w Sielcu do zabudowań dworskich w Wólce Leszczanskiej. Korytarz był na tyle wysoki, by państwo z dworu mogli przejść, nie zginając karku. Niektórzy mieszkańcy wsi nadal przechowują cegły z dawnej miejscowej cegielni, którymi prawdopodobnie obmurowano ten tunel lub tylko wejście do niego. Są na nich wypalone daty sprzed niemal 200 lat.

- Kopalnia kredy nie była odkrywkowa. Tunele wykuwano pod ziemią po to, żeby nie zniszczyć pola nad kopalnią, które nadal było obsiewane. Nie było takich ciężkich maszyn, jakimi dziś rolnicy pracują - dodaje sołtys.

Jego zdaniem tunele dawnej kopalni kredy należałoby zbadać georadarem. Wtedy bez potrzeby narażania życia, będzie można ustalić, którędy się ciągnęły, jak ich jest dużo i jak głęboko schodzą pod ziemię. Można się spodziewać, że będą tam też naturalne wyrobiska kredy, wypłukane przez płynącą wodę.

- Do tych tuneli wielu mieszkańców Leszczan wchodziło "za dzieciaka". Stąd wiemy mniej więcej, gdzie one się znajdują - dodaje Łaszkiewicz. - Mam studnię na podwórku. Kiedyś ją oczyszczał fachowiec, ale powiedział, że więcej tego nie zrobi. Studnia ma ok. 50 metrów głębokości. Gdy tam zjechał, zobaczył prawdopodobnie naturalny tunel, przypominający komnatę, tak duży, że można byłoby tam kombajnem jeździć. Nad tym miejscem co roku wysypuję dwie tony kruszywa, bo ziemia się osuwa - opowiada sołtys.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaDaniłosio życzenia 3.2024
Reklama
Reklama
Reklama