Śledczy ustalili, że od 19 marca do 18 listopada ub. r., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził chełmski szpital do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę ponad 63 tys. złotych. Zatrudnił się na umowę zlecenie jako ratownik medyczny, przedstawiając fałszywy dyplom oraz CV, w którym zostały zawarte nieprawdziwe dokumenty dotyczące jego pracy na stanowisku ratownika medycznego oraz wykształcenia.
Poza tym w czasie, gdy pracował w chełmskim szpitalu, 72 razy prowadził karetkę pogotowia, będącą na wyposażeniu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Chełmie, mimo orzeczonego zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi.
Mieszkaniec Lublina został namierzony 18 listopada ub. r. w Chełmie przez policjantów z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W chwili zatrzymania kierował oplem vectrą. Mężczyzna podczas składania zeznań do wszystkiego się przyznał. Jest pod dozorem policji.
- Policjanci sprawdzili, że posługiwał się przy tym podrobionym dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe, a także podawał nieprawdziwe informacje dotyczące wcześniejszych swoich doświadczeń związanych z tym zawodem – mówiła zaraz po zdarzeniu Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa KMP w Chełmie.
Dokumenty, które przedstawił, nie budziły jednak żadnych podejrzeń osób, które go zatrudniały. Co ciekawe, jak udało nam się dowiedzieć, mimo braku medycznego wykształcenia, miał wiedzę i umiejętności potrzebne do wykonywania tego zawodu.
- Nikt na niego nie narzekał: ani ci, którzy z nim pracowali, ani pacjenci – przyznał nam Lech Litwin, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa. – Był uczynny, miły, sprawdzał się w każdej sytuacji.
Dla tych, którzy z nim pracowali, to był szok, że ktoś taki okazał się oszustem. Na szczęście, a na to wskazują ustalenia, nikt z pacjentów na skutek jego działań, nie został poszkodowany.
41-latek niebawem stanie przed sądem. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8.
Napisz komentarz
Komentarze