Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Bank Spółdzielczy

Bliźniacza broń Kingi

Drużyna piłkarska juniorek KKS Krasnystaw to ewenement w skali województwa, a może nawet i kraju. Prawie 50 procent jej składu podstawowego stanowią trzy pary sióstr, ale nie takich zwykłych, bo… bliźniaczek. To Michalina i Martyna Mazurkiewicz, Karolina i Dominika Stęplowskie oraz Łucja i Magdalena Brodzkie. Wszystkie łączy miłość do piłki nożnej.
Bliźniacza broń Kingi

- Szczerze mówiąc, nie słyszałem o zespole, który w swoich szeregach ma aż tyle bliźniaczek – mówi Krzysztof Sobieszczuk prezes Kingi Krasnystaw. - Dziewczyny są bardzo ważnym ogniwem naszej drużyny. Z każdym meczem prezentują coraz wyższy poziom. Wszystkie rokują nadzieję na dobrą grę. Niektóre z nich już teraz są w kadrze województwa.

Michalina i Martyna Mazurkiewicz

Najpierw piłką nożną zainteresowała się Martyna.

– W szkole chłopcy grali w nogę. Podobało mi się – mówi. – Dołączyłam do nich.

Okazało się, że ma talent. I o ile koledzy z klasy szybko zaakceptowali ten wybór, starsi mieli z tym problem, tym bardziej że… była lepsza od wielu z nich.

Michalina potrzebowała więcej czasu na to, by zacząć grać w futbol. Wolała bardziej dziewczęce zajęcia. Nawet wówczas, gdy zdecydowała się na udział w treningach, nie do końca była przekonana, że to jest to, co chce robić.

- Minęło chyba pół roku, gdy to bieganie za piłką zaczęło sprawiać mi przyjemność – opowiada Michalina.

To, że dziewczęta zaczęły grać w klubie, to zasługa ich mamy.

– Z chłopakami fajnie się grało, ale marzyła mi się gra z dziewczynami – przyznaje Martyna. – Mama znalazła klub i zapisała mnie. Zaczęłam treningi w wakacje ponad pół roku temu. Potem dołączyła Michalina.

Siostry bardzo dobrze radzą sobie na boisku. Michalina na początku grała na lewej obronie, czasami na skrzydle. Drużyna potrzebowała jednak bramkarki. Okazało się, że to właśnie ona stanie w siatce. Z kolei Martyna gra na prawym skrzydle.

Martyna lubi też czytać książki, Michalina – uczyć się. Obie przyznają, że "gra w nogę" to ich pasja. Wciąż starają się rozwijać swoje umiejętności. Talent dziewcząt już został dostrzeżony. Martyna jest w kadrze województwa w U-14. Michalina ma szansę, by tam dołączyć. Obie, choć są młodziczkami, grają w juniorkach.

Karolina i Dominika Stęplowskie

Od najmłodszych lat były aktywne fizycznie. To między innymi zasługa ich taty Karola Stęplowskiego, który zainteresował córki sportem. Nie od razu była to piłka nożna. Dziewczęta próbowały swoich sił w wielu dyscyplinach. Najpierw było taekwondo, potem pływanie. W piłkę kopały na lekcjach w-f.

- Gdy szkoła przystąpiła do turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, na jednym z meczów wypatrzył je Krzysztof Sobieszczuk i zaprosił do drużyny – wspomina ojciec nastolatek.

Od tamtej pory minęły już dwa lata, a one nie opuściły żadnych zajęć, żadnego zgrupowania.

– Złapały bakcyla – dodaje Karol Stęplowski.

Dziewczęta przyznają, że gra w piłkę nożną sprawia im wiele przyjemności. Z każdym treningiem są coraz lepsze, co nie uszło uwadze władz Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. Karolina Powołana została do kadry województwa. Dominika – jak przewiduje prezes Sobieszczuk, dołączy do reprezentacji w maju.

Młode piłkarki nieraz słyszały, że piłka nożna to nie jest sport dla dziewcząt.

– Nigdy się tym nie przejmowałyśmy – mówią. – Gra sprawia nam radość, mamy swoich wiernych kibiców.

Karolina gra na prawej lub środkowej obronie. Jej idolką jest Paulina Dudek, reprezentantka Polski, zawodniczka Paris Saint-Germain, występująca na pozycji pomocnika. Wzorem dla Dominiki jest Robert Lewandowski.

Dziewczęta mają też inne talenty. Są uzdolnione muzycznie. Obie uczęszczają do szkoły muzycznej. Karolina gra na pianinie, Dominika na skrzypcach. Przyznają jednak, że to z piłką nożną wiążą swoją przyszłość.

Łucja i Magdalena Brodzkie

Jak bardzo trzeba kochać piłkę nożną, by na mecze dojeżdżać ponad 100 kilometrów w jedną stronę? Taką trasę pokonują Łucja i Magdalena. Dziewczęta mieszkają w Wisznicach, w powiecie bialskim. Ich tata Arkadiusz mówi, że piłka towarzyszy jego córkom od najmłodszych lat.

– Były malutkie, a już można było zauważyć, że mają talent. Gdy tylko piłeczka się toczyła, od razu za nią biegły. Nie można było tego zaprzepaścić. Wielu życzliwych jednak chciało zniechęcić rodziców do posyłania dziewczynek na treningi. – To nie jest sport dla nich, nogi im się pokrzywią – mówili. – A moje córki bardzo chciały grać w piłkę nożną, a ja nie miałem nic przeciwko temu.

W drugiej klasie szkoły podstawowej rodzice zapisali Łucję i Magdalenę do klubu Tytan w ich miejscowości. Dziewczęta trenowały razem z chłopcami. Wcale nie czuły, że są bardziej delikatne i wymagają specjalnego traktowania. – Czasami szło nam lepiej, czasami gorzej, ale ogólnie bez kompleksów – mówią. Przyznają jednak, że zdarzało się i tak, na szczęście bardzo rzadko, że chłopcy bardziej obchodzili je bokiem, żeby podczas gry przypadkiem nie zrobić im krzywdy.

- Łucja jest lepsza ode mnie - przyznaje ojciec nastolatek. – Piłka jej się słucha – dodaje. – Maga też doskonale sobie radzi.

Potencjał sióstr dostrzegli przedstawiciele LZPN. Powołali je do kadry U-14. Trenerem reprezentacji jest m.in. Krzysztof Sobieszczuk. Zaprosił je do Krasnegostawu. Do drużyny dołączyły w ubiegłym roku w rundzie jesiennej.

- Było dużo śmiechu, gdy pojawiłyśmy się tam – mówi Łucja. – Dwie pary bliźniaczek to dużo, a trzy… To się raczej nie zdarza.

Łucję z Michalina najtrudniej odróżnić.

- Koleżanki mówią, że rozpoznają nas po kolorze butów – dodaje Magdalena. Ona gra na obronie, siostra w pomocy. Podczas sobotniego sparingu z zespołem seniorek Kingi, strzeliła dwa gole. Ich drużyna wygrała ten mecz 4 do 3.

Tata jest bardzo dumny z córek.

– Jestem ich najwierniejszym kibicem – mówi. – Wspieram ich pasję, dla nich zrobię wszystko. Dlatego przywożę je na mecze i zgrupowania do Krasnegostawu.

Juniorki z Kingi górą

Wszyscy podkreślają, że w drużynie panuje rodzinna atmosfera, nie tylko za sprawą trzech par bliźniaczek, ale wszystkich zawodniczek. Dziewczęta się lubią i szanują. Wszystkie mają jeden cel. Być jak najlepsze w tym, co robią. I naprawdę nieźle im to wychodzi. W finale wojewódzkim Centralnej Ligi Juniorek U-15 piłkarki Kingi Krasnystaw zakończyły zmagania na trzeciej pozycji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama