W poniedziałkowy poranek urzędnicy prezydenta poinformowali w Internecie, że służby miejskie we wczesnych godzinach porannych przekierowały "wszystkie dostępne zasoby ludzkie i sprzętowe" do walki z intensywnymi opadami śniegu i zawiejami. I na jaw wyszła cała prawda. Okazało się bowiem, że ulice i chodniki odśnieża zaledwie 7 pojazdów i 25 osób z MPGK , 4 pojazdy i 10 pracowników z MPRD oraz 22 z Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych w Chełmie. W razie potrzeb do pracy miały być skierowane także trzy ładowarki i koparka z MPEC.
Kiedy służby miejskie dzielnie walczyły z zimą, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony...
Poniedziałek: walczymy ze śniegiem
Gdy media narodowe informowały o tym, jak to prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie radzi sobie z odśnieżaniem stolicy, kierowcy z Chełma wściekli stali w korkach lub wypychali swoje auta z zasp. Okazało się, że z zimą nie radzą służby także we wzorcowym mieście PiS.
- Od kilku godzin próbuję dodzwonić się na infolinię podawaną w Internecie, bezskutecznie - poinformowała nas zdenerwowana pani Anna. - Nie wiem, co mam robić. Czekać na odwilż?
Mąż pani Agnieszki od kilku dni do pracy chodzi piechotą, droga jest zasypana, żaden pług, mimo telefonicznej interwencji, się nie pojawił.
- Na szczęście śmieciarka dojechała i zrobiła ślady na drodze, łatwiej się idzie. Ale jak w nocy znów napada, to nie wiem, czy uda mi się dotrzeć do centrum - pożaliła się w połowie tygodnia nasza rozmówczyni. - Samochód od trzech dni w garażu, mąż pakuje w plecak buty na zmianę i brnie przez zaspy do pracy.
Inna nasza czytelniczka przysłała zdjęcie ze swojego osiedla, widzimy na nim jak na ulicy Słonecznej mieszkańcy wypychają karetkę, która utknęła w zaspie.
- Kilka razy dzwoniłam do urzędu i prosiłam o odśnieżenie tej ulicy, to śmiano mi się w twarz - mówi pani Elżbieta. - Ciekawe komu byłoby do śmiechu, gdyby ekipa karetki nie zdążyła udzielić komuś pomocy.
- Rzeczywiście mieliśmy sytuacje, że karetkę trzeba było wypychać lub też zakładać łańcuchy na koła - i to na terenie miasta, jednak na szczęście nie odnotowaliśmy na razie sytuacji, że z powodu śniegu nie dojechaliśmy do pacjenta - poinformowała w środę Anetta Szepel, pielęgniarka koordynująca ze Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie.
Z kolei pani Urszula poinformowała o zablokowanym skrzyżowaniu w okolicy Armii Krajowej i Lutosławskiego. Tiry sparaliżowały centrum.
- W poniedziałek był naprawdę dramat. Nasi kierowcy musieli jeździć dojazdami, żeby odebrać klienta. By dojechać np. do Demosu, trzeba było jechać od Metalowej, bo Armii Krajowej stała - relacjonuje sytuację dyspozytorka z korporacji taksówkarskiej Fino. - Na taksówkę trzeba było czekać bardzo długo, miasto było nieprzejezdne. Ludzie się denerwowali, dochodziło do nieporozumień. Wzywali nas także ci mieszkańcy, którzy mieli samochody, ale jak się rano okazało nie dali nimi wyjechać z parkingu.
Środa: wszystkiemu winien pan Jarek?
- Pan Jarek, pracownik MPGK Chełm, na wczorajszej zmianie przejechał 220 kilometrów pługopiaskarką - poinformowali na profilu miejskim urzędnicy z ratusza, dołączając fotografię naszego lokalnego zimowego bohatera. Niestety, chełmianie nie docenili trudu włożonego przez pana Jarka w odśnieżanie miasta i shejtowali kierowcę, mimo iż dalej można było przeczytać, że "od kilku dni wszystkie zasoby, zarówno sprzętowe, jak i ludzkie, skierowane są do walki ze skutkami intensywnych opadów śniegu, które nawiedziły nasz region".
- Pamiętajmy jednak, że siatka ulic ma około 170 kilometrów, i to, że nie mijaliśmy piaskarki ,jadąc do pracy lub na zakupy, nie oznacza, że sprzęt nie pracuje w terenie - podkreślili gabinetowcy prezydenta.
Ten chwyt marketingowy jednak najwyraźniej się nie udał, bo ostatecznie wpis został usunięty. A może to ze względu na pana Jarka, na którym skupiła się cała złość mieszkańców? Może zwyczajnie miał dość bycia "chłopcem do bicia"?
Urzędnicy postanowili być zapobiegliwi. W związku z zapowiadanymi opadami śniegu opracowali nową strategię; "jeśli w czwartek znów będzie intensywnie padać, mogą wystąpić czasowe ograniczenia w ruchu pojazdów ciężarowych" - poinformowali.
- W celu zapewnienia przejezdności niewykluczone jest wstrzymanie ruchu tranzytowego w godzinach szczytów komunikacyjnych: 6.30-8.30 oraz 14.30-16.30. Chodzi o to, by zapewnić mieszkańcom np. dojazd do pracy i sprawny powrót do domu, a z drugiej dać służbom czas na oczyszczenie dróg i przygotowanie podjazdów dla ciężarówek - przeczytaliśmy w komunikacie z urzędu. - W warunkach intensywnych opadów śniegu nawet niewielkie wzniesienia może stanowić barierę trudną do pokonania dla ciężarówek, w których nie stosuje się opon zimowych. Ruszenie 40-tonowego pojazdu, mimo uprzedniego odśnieżenia, jest bardzo trudne. Potrzebne są dziesiątki kilogramów soli drogowej lub pomoc specjalistycznych sprzętów - zauważyli urzędnicy.
Na wszelki wypadek miasto przygotowało dwa zespoły ratunkowo-techniczne, których zadaniem będzie jak najszybsze przywracanie do ruchu ciężarówek blokujących przejazd.
- Skoordynowane działania spółek komunalnych MPGK, MPRD i MPEC oraz policji i straży miejskiej przewidują także interwencyjne wykorzystanie skazanych, a także krótkotrwałe wstrzymanie ruchu na trasach wlotowych w celu sprawnego odśnieżenia tych dróg - zdradziły w środowe popołudnie służby prezydenta.
Czwartek: na osiedlach nadal jest źle
Śnieg zaczął prószyć już w nocy. Nie spadło go aż tyle, aby na nowo zasypać drogi. Sytuacja była jednak nadal trudna. Taksówkarze z korporacji Fino Taxi na pytanie zadane w czwartek przez dyspozytorkę: jak się jeździ po mieście, odpowiadają, że nadal jest nieciekawie. Choć więcej śniegu wcale nie spadło, boczne ulice wciąż pozostawiają wiele do życzenia.
- Jest źle, to jazda bez trzymanki - mówi jeden z nich. Inny dodaje: - Na placu Łuczkowskiego hałdy śniegu. Nie rozumiem, na co miasto czeka, aż wyjdzie słońce i śnieg stopnieje?
- Główne ulice są w miarę przejezdne, ale to, co dzieje się na osiedlach to dramat - dodaje inny kierowca.
Większych problemów z dojazdem nie mają już dostawcy jedzenia, ale nadal jest ciężko. - Staramy się dowozić wszystko na czas, ale zdarzają się opóźnienia z powodu nieodśnieżonych dróg - mówi nam pracownica Gęsich Sprawek. - Nadal nie jest łatwo poruszać się po mieście.
- Początek tygodnia był ciężki, ale udało się nam zrealizować wszystkie zamówienia, chociaż czas oczekiwania był na pewno dłuższy. Teraz jest już trochę lepiej - mówi z kolei przyjmująca zamówienia w Crazy Horse Pub. - Mamy trzech kierowców, więc dajemy jakoś radę.
Pługi pojawiły się w bocznych ulicach. Pani Agnieszka zadzwoniła uradowana z informacją, że pan Jarek, którego poznała dzięki urzędnikom na facebooku, wreszcie i do niej dojechał.
Piątek: Rejowiecka stoi od rana
Śnieg prószył od czwartkowego popołudnia, ale nie spadło go aż tyle, żeby znów sparaliżować całe miasto. W piątkowy poranek radio Bon Ton podało, że ulica Rejowiecka jest nieprzejezdna z powodu stojących tirów. Chełmskie Linie Autobusowe poinformowały o zmianach w trasie kursujących tamtędy autobusach. W związku z brakiem przejezdności ul. Rejowieckiej, od ul. Szpitalnej do ronda, autobusy linii nr 2 i 9 kursowały objazdem przez ul. Szpitalną i Lubelską do os. Gwarek. Objazd obowiązywał przez kilka godzin.
Napisz komentarz
Komentarze