Mężczyzna nie może też przez 4 lata zbliżać się do dziewczynki na odległość mniejszą niż 50 m i w jakikolwiek sposób się z nią kontaktować. Oprócz tego musi jej zapłacić – 5 tys. zł. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
34-latek z Chełma tłumaczył się przed wymiarem sprawiedliwości z tego, że „od 14 marca do 10 lipca ubiegłego roku, działając w krótkich odstępach czasu, dopuścił się wobec małoletniej innej czynności seksualnej”.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna mieszkał ze swoją partnerką i jej małoletnią córką od 2013 r. 10 lipca ub. r. kobieta zauważyła, że jej partner nagle wyciąga rękę spod koca, którym przykryta była dziewczynka. Przeraziła się, bo zaczęła podejrzewać go o dobieranie się do jej dziecka. Córeczka niestety, ale to potwierdziła. Okazało się, że – jak zeznała – wielokrotnie dotykał jej miejsc intymnych. Dochodziło do tego, gdy matka wychodziła do łazienki lub była czymś zajęta w kuchni czy oglądała w innym pokoju telewizję. Wkładał ręce pod bieliznę dziewczyny albo dotykał ją przez ubranie.
Kobieta zawiadomiła policję. Mężczyzna został zatrzymany 15 lipca ub. r. Sąd zdecydował, że zostanie tymczasowo aresztowany. Po trzech miesiącach areszt przedłużono. Na proces czekał za kratkami.
Poszkodowana dziewczynka potwierdziła swoje zeznania przed sądem w obecności psychologa. Podejrzany mężczyzna natomiast nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i tłumaczył się, że pomiędzy nim a konkubiną jest konflikt. Według niego to matka namawiała córkę, by zeznała przeciwko niemu. Przyznał jedynie, że mógł podczas zabaw przez przypadek dotknąć jej… krocza.
Według śledczych ustalenia dokonane w trakcie postępowania nie budziły wątpliwości, że 34-latek powinien zostać osądzony. Biegli stwierdzili, że mężczyzna nie ma zaburzeń seksualnych i doskonale zdawał sobie sprawę, że takie zachowanie jest karalne.
26 stycznia zapadł nieprawomocny jeszcze wyrok. 34-latek może się jeszcze od niego odwołać.
Napisz komentarz
Komentarze