Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Stachniuk Optyk

Sezon narciarski spisany na straty

Warunki dla narciarzy wprost idealne, ale stok narciarski w Bobliwie jest przymusowo zamknięty. - Nie stać mnie na płacenie kary za otwarcie stoku, a rząd przedłużył właśnie obostrzenia do 14 lutego - mówi rozgoryczony właściciel Wiesław Paluch.
Sezon narciarski spisany na straty

W połowie stycznia właściciel stoku rozważał dołączenie do tzw. buntu przedsiębiorców, którzy uważali zakazy prowadzenia działalności gospodarczej w wielu branżach za niekonstytucyjne. Jednocześnie rozpoczął przygotowania i naśnieżanie obiektu. Tydzień później wydał w tej sprawie komunikat, który można przeczytać w mediach społecznościowych

- Po zapoznaniu się z wszystkimi artykułami prawnymi i rozmowie z innymi właścicielami stoków narciarskich, w tym prezesem Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych, podjęliśmy decyzję, że stok Bobliwo zostaje zamknięty do zniesienia obostrzeń naszej branży. Mamy nadzieje, że pogoda aż tak szybko nie zniszczy naszej pracy - poinformował Wiesław Paluch.

W ubiegły czwartek okazało się, że obowiązujące do 31 stycznia restrykcje dla obiektów narciarskich zostały przedłużone o kolejne dwa tygodnie. Tuż po konferencji prasowej ministra zdrowia właściciel stoku w Bobliwie nie krył swojego rozgoryczenia, gdy poprosiliśmy go o komentarz.

- Brak słów na to wszystko. Mamy blokadę do 14 lutego. Nie wiem, czy pogoda pozwoli wówczas otworzyć stok dla narciarzy. Nie możemy zarabiać, a za prąd, gaz i składki na ZUS trzeba płacić. Nie rozumiem, dlaczego zezwala się na ponowne otwarcie galerii handlowych, a nie można prowadzić działalności na świeżym powietrzu. Okazuje się również, że sprawy aborcji są ostatnio ważniejsze niż pomoc dla przedsiębiorców - zżymał się nasz rozmówca.

Choć ostatecznie decyzja o otwarciu stoku zależy od niego samego, nie chce ryzykować. Obawia się kar nakładanych przez służby sanitarne. Twierdzi, że go na to nie stać, a takie postępowania trwają kilka tygodni. Dodał, że członkowie zarządu Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych rozmawiali z przedstawicielami rządu o pomocy dla branży. Konsultacje nie przyniosły do tej pory satysfakcjonujących wyników.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama