Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Bank Spółdzielczy

Spłonęła żywcem w domu przyjaciela

Nadpalone ciało 43-letniej mieszkanki gminy Hanna znaleziono w jednym z domów we Włodawie. Wszystko wskazuje na to, że kobieta umierała w ogromnych męczarniach. Jej kompan od kieliszka bawił się w tym czasie u innej znajomej.
Spłonęła żywcem w domu przyjaciela

43-latka przyjechała do znajomego przed poprzednim weekendem. Przez kilka dni oboje imprezowali, spożywając spore ilości alkoholu. W niedzielę, 17 stycznia około 50-letni właściciel domu zostawił partnerkę i udał się na libację do innej znajomej. Po spędzonym z nią dniu, wieczorem wrócił do domu. W środku świeciło się światło, ale drzwi były zamknięte. Mężczyzna miał dobijać się, ale kobieta się nie odzywała. Myśląc, że śpi, albo jest na niego obrażona, za to że samą zostawił w domu, wrócił do znajomej. U niej spędził noc.

Według śledczych, w poniedziałek rano, 18 stycznia do 50-latka zadzwonił kuzyn, informując, że w jego domu chyba coś się stało, gdyż okno jest otwarte. Ten pospiesznie wrócił, wszedł do domu przez okno i w jednym z pokoi znalazł partnerkę. Była nieprzytomna i miała bardzo poparzone ciało od głowy aż do pasa. Wezwał karetkę pogotowia, ale na pomoc było za późno. 43-latka prawdopodobnie nie żyła już od kilku godzin.

Ciało denatki przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. Wyniki specjalistycznych badań będą najwcześniej za około dwa miesiące. Wstępnie ustalono, że to był nieszczęśliwy wypadek. Według śledczych, kobieta prawdopodobnie próbowała coś sobie podgrzać na kuchence gazowej. Jej długie włosy zajęły się ogniem, gdy machnęła nimi koło palnika. Włosy i łatwopalna kurtka, którą miała na sobie, paliły się jak pochodnia. 

Zdaniem prokuratury kobieta próbowała się ratować, zdzierając z siebie płonącą kurtkę. Zapaliły się jednak pozostałe części jej garderoby.  43-latka zdołała przejść jeszcze do pokoju, ale tam upadła i skonała w wielkich męczarniach. Nie wiadomo jednak, czy zmarła wskutek oparzeń, czy może z wyziębienia. Dom był bardzo wychłodzony, co może świadczyć, że okno prawdopodobnie otwarte było przez całą noc z niedzieli na poniedziałek, a wtedy był siarczysty mróz. Termometry wskazywały około 25 stopni Celsjusza na minusie. Przyczynę zgonu ma wyjaśnić sekcja zwłok.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner boczny
Reklama
Reklama
Reklama