W tej sprawie radny Bogdan Sawicki, jako mieszkaniec Rudy, zabrał głos na sesji. Nie wdając się w szczegóły, opowiedział o problemie z uciążliwym mieszkańcem gminy.
- Sprawa zaczyna być drażliwa, bo sąsiadom jest przykro z powodu jego ciągłych koncertów - mówi Sawicki.
Radny chciał, by - zanim sąsiedzi tego mężczyzny podejmą jakieś radykalne kroki - najpierw ktoś z urzędu gminy "porozmawiał z nim jak z człowiekiem, bo nie każdy przecież lubi muzykę i niekoniecznie chce jej słuchać przez cały dzień."
- Nie chodzi nam o to, żeby od razu go karać - zasugerował Sawicki.
Jak się okazuje, wójt gminy problem zna z autopsji, bo musi słuchać tych samych audycji.
- Ja też słyszę to radio, chociaż do mnie dociera z innej strony, zwłaszcza przy otwartym oknie. Zdarza się, że muzyka gra od 6 rano. Nawet mój wnuczek, gdy idziemy na spacer i radio czasami jest wyłączone, zauważa, że nie ma "miuziki". Były już interwencje policji, były inne interwencje... - mówi wójt Kazimerz Smal.
Jak stwierdził wójt, sprawa wydaje się błaha, ale taka nie jest. Według niego, słuchając przez cały dzień tak głośnej muzyki, można się nawet nabawić choroby psychicznej. Co ciekawe, mieszkańcy znoszą to już od co najmniej trzech lat. Radio jest jednak włączane coraz częściej. Jest słyszalne nawet w kilkunastu domach wokół.
- U nas ludzie są bardzo spokojni i na takie rzeczy przymykają oko. Kiedyś inny sąsiad o 4 rano piłował drewno. Moją żonę to denerwowało, bo nie mogła spać. Zdjąłem zegarek ze ściany i mu go zaniosłem. Okazało się, że myślał, że go nie było słychać. Zrozumiał i przestał przeszkadzać innym - opowiada Sawicki.
Napisz komentarz
Komentarze