O aferze pisaliśmy na początku września. Urząd miasta otrzymał sygnał, że w podziemiach może dochodzić do poważnych nieprawidłowości. Jak poinformował nas Damian Zieliński z gabinetu prezydenta, żeby potwierdzić podejrzenia, zlecono kontrolę zewnętrzną z pomocą służb dochodzeniowych. 25 sierpnia władze miasta zawiadomiły o niepokojących sygnałach policję. Mundurowi, zanim zatrzymali podejrzanych, sprawdzali przez kilka dni, ilu turystów wychodzi z podziemi i czy otrzymali paragony za zakup biletów.
30 sierpnia doszło do zatrzymania dwóch osób, 45-latki i 42-latka, zatrudnionych na umowy o pracę w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Chełmie do obsługi Chełmskich Podziemi Kredowych. Wszystko wskazywało na to, że przywłaszczyli sobie miejskie pieniądze, za co grozi im teraz nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Według ustaleń prokuratury, proceder ten trwał od 1 czerwca do 30 sierpnia tego roku. Oszacowano, że oboje, działając wspólnie i w porozumieniu, przywłaszczyli sobie w tym czasie 32 782 zł. „Zyskiem” dzielili się po połowie. Przykładowo 27 sierpnia nie wydali paragonów 61 osobom, na kwotę 488 zł, 28 sierpnia potwierdzenia zakupu nie dostało 19 osób, a dzień później 34 osoby.
- Oboje przyznali się do winy – mówił nam zaraz po zatrzymaniach Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie. - Po złożeniu wyjaśnień zostali zwolnieni.
Prokuratura w ubiegłym tygodniu zakończyła śledztwo i przygotowała akt oskarżenia w tej sprawie. Trafił już do sądu. Niebawem rozpocznie się proces. 42-latek i 45-latka nie dość, że mają teraz kłopoty z prawem, to na dodatek stracili pracę. Policja zabezpieczyła też od nich pieniądze - w sumie około 25 tys. zł.
Afera z defraudacją pieniędzy wymusiła zmiany w systemie sprzedaży wejściówek do kopalni.
- Po wykryciu nieprawidłowości wprowadzono nowe zasady ewidencjonowania biletów – informował nas Dominik Gil z gabinetu prezydenta.
Napisz komentarz
Komentarze