Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Hobby wpędziło wędkarza do grobu

Nieostrożne posługiwanie się wędką było przyczyną tragicznego wypadku w Tarnogórze. Do takiego wniosku doszła krasnostawska prokuratura i umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 28-letniego mieszkańca powiatu chełmskiego.
Hobby wpędziło wędkarza do grobu

Z sekcji zwłok wynika, że przyczyną zgonu było porażenie prądem. Wiadomo też, że mieszkaniec gminy Ruda-Huta był podczas tego zdarzenia trzeźwy, a jego śmierć nie była następstwem czyjegoś działania lub zaniedbania. Dlatego śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zamościu uznali, że to był nieszczęśliwy wypadek. Sprawa została umorzona 27 października z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Do tragedii doszło 13 września. Było niedzielne przedpołudnie, gdy na błonie w rejonie ul. Wielkiej w Tarnogórze przyjechał 28-latek w towarzystwie dziecka i starszego mężczyzny. Panowie chcieli łowić ryby w Wieprzu. W tym samym czasie odbywały się tam zawody wędkarskie organizowane przez koło PZW Krasnystaw, ale obydwaj nie brali w nich udziału.

Stali bywalcy i wędkarze z tamtego rejonu powiedzieli nam, że mieszkaniec gminy Ruda-Huta lubił w to miejsce przyjeżdżać ze względu na dobry dojazd i brak zarośli. Kojarzyli go po długiej wędce, którą mógł sięgać aż do drugiego brzegu rzeki.

Udało się nam wówczas dotrzeć do osób, które wzywały pomoc i reanimowały 28-latka. Z ich relacji wynikało, że mężczyzna dopiero przygotowywał się do łowienia ryb. W żargonie wędkarskim mówi się, że najpierw gruntował dno rzeki i szukał tzw. rynny, czyli odpowiedniego miejsca do połowu. W pewnym momencie zawadził długim wędziskiem o linię średniego napięcia.

- Miał ze sobą bardzo profesjonalny sprzęt wędkarski. Na oko o długości 10-13 metrów. Gdy szedł w moją stronę, w pewnym momencie usłyszałem spięcie podobne do odgłosu spawarki. Słychać było je przez kilka sekund. W tym samym momencie młody mężczyzna zaczął wzywać pomocy. Jego dziecko przeraźliwie płakało... - opowiadał jeden z wędkarzy.

Po porażeniu prądem mieszkaniec gminy Ruda-Huta przewrócił się, a potem usiadł na ziemi. Podobno na początku wydawało się, że nie potrzebuje pomocy. Miał być jedynie oszołomiony. Wędkarze biorący udział w zawodach wezwali jednak pogotowie. Jeszcze przed przybyciem ratowników 28-latek zaczął tracić oddech i przytomność. Mimo długiej reanimacji, jego życia nie udało się uratować.

Doświadczeni wędkarze mówili nam, że nie ma możliwości porażenia prądem, jeśli ktoś przypadkiem trafi spławikiem w linię energetyczną. Żyłka nie przewodzi prądu. Jeśli doszło do nieszczęścia, to wyłącznie dlatego, że poszkodowany zahaczył wędką o druty. Te z kompozytów węglowych idealnie przewodzą prąd. Na każdym takim sprzęcie jest naklejka informująca, by unikać łowienia w pobliżu linii energetycznych i w czasie burzy...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama