Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Dostali trzy dni na usunięcie ogrodzeń

Część mieszkańców ul. Rejowieckiej otrzymała pisma z urzędu miasta wzywające do usunięcia ogrodzeń, które – według urzędników – stoją w pasie drogowym i uniemożliwiają remont krajówki. Na przeprowadzenie tej dość pracochłonnej operacji dostali… trzy dni robocze. Na dodatek nie zostali poinformowani, o ile muszą przesunąć swoje płoty.
Dostali trzy dni na usunięcie ogrodzeń

- Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: w środę po godzinie 20 przychodzi do nas do domu strażnik miejski i wręcza mojemu ojcu pismo, z którego dowiaduje się, że ogrodzenie jego domu stoi w pasie drogowym, więc musi je do poniedziałku rozebrać i przestawić. A jeśli tego nie zrobi, zostanie obciążony konsekwencjami. Tata – chory na serce - podobno aż usiadł z wrażenia. Tak się zdenerwował, że mama bała się, że dostanie zawału – mówi pan Artur.

Do redakcji zgłosiło się jeszcze kilku mieszkańców Rejowieckiej, do których takie samo pismo trafiło w środę wieczorem. Ile osób je otrzymało? Na jednym z nich widzieliśmy numer rejestru 37.

- To jakieś wielkie nieporozumienie! Kto i na jakiej podstawie stwierdził, że moje ogrodzenie jest ustawione w pasie drogowym? Niedawno robiłem przyłącze wodociągowe, musiałem zapłacić 1400 zł za podkład geodezyjny. Chyba dokładniejszej mapki nie ma? Według niej moje ogrodzenie stoi zgodnie z prawem – denerwuje się mieszkaniec Rejowieckiej.

Z pisma wyczytał, że jego ogrodzenie usytuowane jest w pasie drogowym drogi krajowej nr 12. „W związku z powyższym UM w Chełmie wzywa do dobrowolnego i natychmiastowego usunięcia ogrodzenia z pasa drogowego, a to w terminie do dnia 30 listopada 2020 r., bowiem koliduje ono z robotami drogowymi prowadzonymi w ramach inwestycji. Niezastosowanie się do powyższego wezwania skutkować będzie podjęciem przez Miasto Chełm działań prawnych mających na celu przymusowe usunięcie ogrodzenia na Pana koszt, jak również powiadomienie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o nielegalnym zajęciu pasa drogowego. Ponadto w przypadku wystąpienia szkody wynikającej z braku możliwości realizowania prac przez wykonawcę z powodu rzeczonej kolizji Miasto Chełm wskazuje na możliwość dochodzenia od Pana rzeczonych roszczeń” – takiej treści pismo podpisał dyrektor Departamentu Inwestycji i Rozwoju Marek Litwin.

- To śmieszne, ja bym się pod tym nie podpisał – skomentował jeden z mieszkańców. - Sąsiad w tamtym roku postawił ogrodzenie za 12 tys. zł, moje kosztowało 17, innego – 14. Teraz mamy w ciągu trzech dni w czasie pandemii i zimowej aury wynająć ekipę i je rozebrać? To przecież fizycznie nie jest do wykonania. Czy dyrektor się nad tym zastanawiał, podpisując to pismo? W jakim celu zostało do nas wysłane? Chyba tylko po to, żeby nas postraszyć…?

Zainteresowani problemem spotkali się w czwartek przed swoimi posesjami z przedstawicielem departamentu, który wyjaśniał, że przy ul. Rejowieckiej jest pięć miejsc, w których ustawienie ekranów koliduje z ogrodzeniami. Przekonywał, że wszyscy mieszkańcy z tych odcinków dostali pisma z prośbą o cofnięcie ogrodzenia. Poinformował też, że w 2017 roku została wydana decyzja, że wszystkie ogrodzenia w pasie drogowym mają być usunięte.

- To skoro nas też to dotyczyło, to dlaczego do tej pory nie dostaliśmy żadnej decyzji? Żyliśmy przez cały ten czas w świadomości, że mamy dobrze postawione ogrodzenia. I tak zresztą jest. Nasze płoty stoją na rozgraniczeniu, na miedzy – przekonywał mieszkaniec Rejowieckiej. - Podejrzewamy, że nagle okazało się, że przeszkadzają wykonawcy w postawieniu ekranów tuż za nimi. Ponoć robotnicy obawiają się, że podczas wiercenia dołów na słupy, uszkodzą nam przęsła i będziemy domagać się odszkodowań. Ale to chyba nie nasz problem…?

Na dodatek, nawet gdyby okazało się, że wezwani muszą przesunąć swoje płoty, to i tak nie wiedzą o ile. Żadnych wytycznych nie dostali. Pracownik Urzędu Miasta na spotkaniu także nie miał mapy, z której można by było to wyczytać. Poinformował za to zainteresowanych, że pomiar robiła firma Budimex i miasto opierało się w tym przypadku na mapach wykonawcy. Dodał jednak, żeby uspokoić zainteresowanych, że przyjechał do nich po to, żeby ich wysłuchać i wszystko indywidualnie z nimi uzgodnić. Mieszkańcy poprosili więc o przesłanie pism z wyjaśnieniami, dokładnymi mapami z pomiarami i informacją, kto je wykonywał. Otrzymali zapewnienie, że je otrzymają.

My również skierowaliśmy w czwartek do urzędu miasta pytania w tej sprawie, w których m.in. dociekamy, dlaczego mieszkańcy nie otrzymali wcześniej żadnej informacji o tym, że ich ogrodzenia stoją w niewłaściwym miejscu, na jakiej podstawie mają ogrodzenia przesuwać i o ile, dlaczego termin na usunięcie ogrodzeń jest tak krótki, i czy jeśli nie dostosują się do wezwania (a już wiadomo, że się nie dostosowali), rzeczywiście mogą obawiać się konsekwencji finansowych? Na odpowiedź jeszcze czekamy, więc do tematu wrócimy w przyszłym tygodniu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
miejscowy 02.12.2020 10:49
Raptem nikt nie wiedział, że postawił ogrodzenie nie na swojej działce. Takie praktyki na terenie miasta to codzienność. Znam przypadki, gdzie ogrodzenia stały ponad 4 metry w pasie drogowym i stoją do dziś. Przykładem dobitnym jest ul.Szpotańskiego.

geodeta 01.12.2020 09:23
Przecież przed rozpoczęciem budowy były pomiary geodezyjne i wezwania do przesunięcia ogrodzeń.

miki 30.11.2020 20:08
przecież dostali pismo już dawno

ReklamaDaniłosio życzenia 3.2024
Reklama
Reklama
Reklama