Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Męska rozgrywka z rakiem

Rak pozbawił go części „męskości”, ale paradoksalnie to właśnie walka z nim obudziła w nim wewnętrzną siłę i prawdziwego mężczyznę. Teraz, bogatszy o te doświadczenia chciałby zachęcić panów do regularnych badań - zwłaszcza w listopadzie – miesiącu poświęconym typowo męskim schorzeniom, nagłaśnianym dzięki corocznej akcji „Movember”*.
Męska rozgrywka z rakiem
fot. Martin Linza

Autor: Miejcie jaja się diagnozować i nie obawiajcie się raka, tylko go leczcie - stwierdza szczerze chełmski Joker

- Jestem dowodem na to, że rak to nie wyrok i że wykryty w odpowiednim czasie, da się uleczyć - mówi Kamil Wilk, który na szczęście chorobę ma już za sobą. Udało mu się z nią wygrać, pomimo tego że konieczność przystąpienia do rozgrywki z rakiem była dla niego całkowitym zaskoczeniem.

Ci, którzy Kamila znają, wiedzą że jest osobą o dużym sercu, poczuciu humoru, ale i nieśmiałości. I to niestety, m.in. właśnie ta nieśmiałość oraz skłonność do robienia dobrej miny do złej gry, sprawiły, że dość długo zwlekał z udaniem się do lekarza pomimo bolesnych sygnałów, jakie dawało mu ciało. Temat, który wydawał mu się tylko wstydliwy w gabinecie lekarskim, okazał się niestety bardzo poważny.

- Pamiętam, że w ciągu czterech dni dwa razy byłem na SOR. Bolał mnie brzuch, plecy, kości, gardło. Podczas drugiej wizyty lekarz stwierdził u mnie guza w prawym jądrze, który wymagał natychmiastowej operacji – wspomina. Po zabiegu okazało się niestety, że nowotwór był złośliwy i zdążyły się już pojawić przerzuty, co oznaczało dalsze leczenie i chemioterapię.

Diagnoza, jaką usłyszał, była dla niego jak wyrok. Zwłaszcza, że Kamil ma dopiero dwadzieścia kilka lat i wiele planów i pomysłów na życie. Dotychczas znany był w Chełmie przede wszystkim jako zapalony miłośnik gier planszowych, o których pisze na serwisie gameby.pl oraz cosplayu, czyli wcielanie się z fikcyjne postacie z gier, filmów czy komiksów. To właśnie Kamil, przy okazji różnych wydarzeń w mieście, przybiera postać „Chełmskiego Jokera”. Zawsze chętnie udzielał się także jako wolontariusz przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, festiwalu Niezła Sztuka czy jako członek grupy "Chełmowy Jar", w której pomagał organizować spotkaniach miłośników gier planszowych i fantastyki. Jest więc młodym, aktywnym człowiekiem.

Jednak to właśnie młodzi mężczyźni w wieku od 15 - 35 lat są najbardziej narażeni na nowotwór raka jądra. Co roku w Polsce wykrywa się ok. 800 jego przypadków, ale im wcześniej zostanie wykryty, tym większe szanse wyleczenia – nawet 95% w przypadku wczesnego rozpoznania. Dlatego tak ważne jest regularne samobadanie. A w przypadku wykrycia jakichkolwiek niepokojących objawów, do takich należą, np. guzki, zgrubienia, opuchnięcia, uczucie ciężkości czy twardości jądra, należy niezwłocznie kontaktować się z lekarzem specjalistą.

Historia Kamila na szczęście skończyła się dobrze – udało mu się ograć raka. Przeszedł operację usunięcia chorego jądra i wyczerpującą chemioterapię, ale powoli wraca do zdrowia i już wie, że trzeba o siebie dbać. Chociaż nadal jest pod obserwacją lekarzy i regularnie musi się badać, to jest dobrej myśli. Jak mówi, choroba nauczyła go doceniać małe rzeczy, które dla innych mogą wydawać się nieznaczące i oczywiste, a które on dostrzega na nowo. Zmotywowała go też do działania i realizacji ciekawych pomysłów, które wcześniej często odkładał na bliżej nieokreślone „późnej”. Jak mówi, rak był dla niego taką „żółtą kartką” od życia – znakiem, że czas coś zmienić i zacząć działać. Od kiedy wyzdrowiał, wziął np. udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej, wystąpił w pokazie impro na chełmskiej Nocy Kultury, a podczas spotkania z krytykami filmowymi w kinie Zorza, przebrany za Jokera, bawił publiczność podczas seansu filmu... „Joker”. Od chwili zachorowania bardzo szczerze dzielił się na facebooku swoimi przemyśleniami na temat choroby i jej przebiegu. Jak przyznaje, potrzebował wtedy wsparcia i chociaż wirtualnego kontaktu ze znajomymi, słów otuchy i rozmów, które były dla niego bardzo pomocne w walce z chorobą. Poza „rzeczywistością wirtualną” ogromnym i najważniejszym wsparciem od samego początku była dla niego oczywiście rodzina.

Co teraz chciałby przekazać innym Panom, właśnie w czasie trwania akcji "Movember"? - To jest trudny temat wracać do niedawnej przeszłości, ale jeżeli moje świadectwo skłoni innych do przebadania się, do profilaktyki, to mogę na ten temat gadać codziennie. Mogę mówić o błędach, jakie popełniłem, bo rak to tylko konsekwencja moich błędów i bagatelizowania niepokojących symptomów. Może jestem naiwny, ale nie chcę, by to moje onkologiczne świadectwo poszło na marne. Miejcie jaja się diagnozować i nie obawiajcie się raka, tylko go leczcie. Wiem, że ta diagnoza jest druzgocąca i straszna, lecz jeszcze bardziej druzgocące dla waszych bliskich będzie utrata waszej osoby. Diagnozujcie się i leczcie, zanim będzie za późno - z przekonaniem mówi Kamil. - A panom, którzy obawiają się, że choroba jest „niemęska”, więc boją się ją diagnozować, powiem tylko, że nie ma jednego wzoru męskości. Jest ich wiele, tak jak wielu jest mężczyzn.
 

*Movember (od połączenia ang. „moustache” - wąsy i „november”, czyli listopad; w spolszczonej wersji „Wąsopad”) to międzynarodowa akcja informacyjna, której celem jest zmiana podejścia mężczyzn do ich zdrowia intymnego. W jej ramach mężczyźni w listopadzie zapuszczają wąsy, aby zachęcić innych do dyskusji na tematy związane z męskim zdrowiem i do badań w celu diagnostyki typowo męskich chorób (np. raka jądra czy raka prostaty). Akcja została wymyślona i zainicjowana przez Travisa Garone`a i Luke`a Slattery`ego w 2003 roku w Australii, a od 2014 r. organizowana jest także w Polsce przez game. Więcej o tej kampanii, ale też o niepokojących objawach, które powinny skłonić mężczyzn do dalszych badań można przeczytać na stronie Movember.pl.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama