Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Stachniuk Optyk

Zmieniamy się dla klienta

Zamawiasz warzywa i owoce, dowożą Ci też chleb i mleko. Chcesz obiad, a po drodze dostawca wstępuje jeszcze do sklepu po szampon. Firmy dwoją się i troją, by w tych trudnych czasach utrzymać klientów. Doceńmy ich starania!
Zmieniamy się dla klienta

Autor: Fot. Warzywniak u Krzysia

Szalejąca pandemia sprawia, że wielu obywateli stosuje się do hasła: "Zostań w domu". Restauracje zostały zamknięte, tak samo jak niektóre sklepy w centrach handlowych. Przez to cierpią także biznesy, które z pozoru powinny mieć się nadal świetnie. Zmieniają się jednak przyzwyczajenia ludzi. Firmy przetrwają, jeśli wyjdą naprzeciw potrzebom swoich klientów.

- Już na wiosnę było ciężko, ale teraz jest sytuacja katastrofalna. Ludzie zrobili zapasy. Nie wychodzą z domów. Oszczędzają na zakupach. Na targowiskach przemykają, byleby jak najmniej czasu przebywać między ludźmi - mówią handlowcy z bazarów.

Nawet branża spożywcza odczuwa kryzys gospodarczy. Kto może, chwyta się każdego sposobu, by zarobić. Dobre pomysły są zawsze w cenie. To jednak wymaga poświęceń.

- Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy przyjdzie na targ po warzywa. Dlatego mamy w naszej ofercie dowóz na telefon. Jeśli są to większe zakupy, to nie pobieramy dodatkowych opłat, nawet jeśli trzeba dostarczyć je dalej. Mamy klientów, którzy oprócz warzyw chcą też produkty, których nie mamy w naszej ofercie, takie jak; chleb, mąka, olej. Robimy więc dla nich zakupy i razem z paragonami dostarczamy pod drzwi - mówi Agnieszka Nadworska z Warzywniaka u Krzysia.

Z takiej oferty korzysta już wielu stałych klientów warzywniaka. Przeważnie są to osoby starsze i schorowane. Niektórzy robią też zapasy na zimę i cieszą się, że sami nie muszą jechać na targ po ciężkie worki z ziemniakami.

Tąpnięcie odczuła też mocno branża gastronomiczna. Zostały na nią nałożone zakazy. Kucharze co prawda mogą nadal gotować, ale zamknięte są restauracje. Jedzenie może być wydawane jedynie na wynos i dowożone pod drzwi. Kucharze chcieliby bardzo mieć codziennie zajęcie, bo gotują pysznie i zdrowo, ale znalezienie klienta nie jest łatwe.

- Otworzyliśmy restaurację w środku czterech wiosek. Zaczęli się u nas zatrzymywać przyjezdni... - opowiada Ewa Szornal, prezeska spółdzielni Słowianka.

Spółdzielnia uczestniczyła w projekcie, który umożliwiał jej przetrwanie. Wydawano i dowożono posiłki do podopiecznych GOPS w ramach walki z COVID-19. Projekt już się jednak zakończył.

- Niektórzy podopieczni GOPS zostali z nami. Tym osobom dowozimy nie tylko obiady, ale też potrzebne zakupy; chleb, mleko - mówi Szornal. - Dbamy o jakość naszych potraw i stawiamy na dobrą, tradycyjną, polską kuchnię. Taka wszystkim smakuje - zapewnia prezeska.

Seniorzy nie muszą wychodzić z domu i w dodatku mogą skorzystać z ciepłych i zdrowych posiłków. Spółdzielnia stara się działać tam, gdzie to jeszcze prawnie dozwolone. Niektórzy urządzają małe przyjęcia w domu. Mogą zamówić catering i mieć z głosy robienie zakupów i gotowanie. W weekendy oferta Słowianki wzbogacona jest o pizzę. Trudno w to uwierzyć, ale nawet mieszkając na wsi, można zamawiać jedzenie na telefon. Nagła wizyta gości to też nie problem, bo wystarczy zadzwonić i zamówić ciepłe dania.

Nie dajmy zginąć restauratorom i zamówmy coś przynajmniej raz w tygodniu. Dzięki temu będziemy mieli gdzie pójść na obiad, gdy obostrzenia zostaną anulowane.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama