40-letni mieszkaniec Lublina został namierzony w środę (18 listopada) w Chełmie przez policjantów z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W chwili zatrzymania kierował oplem vectrą, mając trzy aktualne zakazy prowadzenia pojazdów.
Jak policjanci odkryli, że 40-latek jest oszustem? Tego, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie zdradzają.
- Policja przeprowadza różne operacyjne działania, podczas których dochodzi do ustalenia sprawcy przestępstwa - szef chełmskiej prokuratury Lech Wieczerza również wyjaśnia to dość oględnie. - Mężczyzna ten podczas składania zeznań do wszystkiego się przyznał. Jest pod dozorem policji.
Wiadomo, że zatrudnił się w chełmskim szpitali 19 marca jako ratownik medyczny.
- Posługiwał się przy tym podrobionym dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe, a także podawał nieprawdziwe informacje dotyczące wcześniejszych swoich doświadczeń związanych z tym zawodem - mówi Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa KMP w Chełmie.
Dokumenty, które przedstawił, nie budziły jednak żadnych podejrzeń osób, które go zatrudniały. Pracował w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Fałszywy ratownik zajmował się pacjentami, a także jeździł karetką jako kierowca, choć miał orzeczone zakazy prowadzenia pojazdów.
Co ciekawe, jak udało nam się dowiedzieć, mimo braku medycznego wykształcenia, miał wiedzę i umiejętności potrzebne do wykonywania tego zawodu.
- Nikt na niego nie narzekał: ani ci, którzy z nim pracowali, ani pacjenci - przyznał Lech Litwin, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa. - Był uczynny, miły, sprawdzał się w każdej sytuacji.
Dla tych, którzy z nim pracowali, to był szok, że ktoś taki okazał się oszustem. Na szczęście, a na to wskazują dotychczasowe ustalenia, nikt z pacjentów na skutek jego działań, nie został poszkodowany.
40-latek odpowie za posługiwanie się podrobionym dokumentem oraz niestosowania się do zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności do lat 8.
Napisz komentarz
Komentarze