Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Stachniuk Optyk

Ratownik bez uprawnień, ale z powołaniem [KULISY SPRAWY]

40-letni mieszkaniec Lublina, posługując się podrobionym dyplomem ratownika medycznego, zatrudnił się w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Na dodatek jeździł karetką pogotowia, choć miał orzeczone zakazy prowadzenia pojazdów. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż ponoć był cenionym i lubianym pracownikiem.
Ratownik bez uprawnień, ale z powołaniem [KULISY SPRAWY]

Autor: Fot. ilustracyjne (Pixabay)

40-letni mieszkaniec Lublina został namierzony w środę (18 listopada) w Chełmie przez policjantów z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W chwili zatrzymania kierował oplem vectrą, mając trzy aktualne zakazy prowadzenia pojazdów.

Jak policjanci odkryli, że 40-latek jest oszustem? Tego, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie zdradzają.

- Policja przeprowadza różne operacyjne działania, podczas których dochodzi do ustalenia sprawcy przestępstwa - szef chełmskiej prokuratury Lech Wieczerza również wyjaśnia to dość oględnie. - Mężczyzna ten podczas składania zeznań do wszystkiego się przyznał. Jest pod dozorem policji.

Wiadomo, że zatrudnił się w chełmskim szpitali 19 marca jako ratownik medyczny.

- Posługiwał się przy tym podrobionym dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe, a także podawał nieprawdziwe informacje dotyczące wcześniejszych swoich doświadczeń związanych z tym zawodem - mówi Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa KMP w Chełmie.

Dokumenty, które przedstawił, nie budziły jednak żadnych podejrzeń osób, które go zatrudniały. Pracował w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Fałszywy ratownik zajmował się pacjentami, a także jeździł karetką jako kierowca, choć miał orzeczone zakazy prowadzenia pojazdów.

Co ciekawe, jak udało nam się dowiedzieć, mimo braku medycznego wykształcenia, miał wiedzę i umiejętności potrzebne do wykonywania tego zawodu.

- Nikt na niego nie narzekał: ani ci, którzy z nim pracowali, ani pacjenci - przyznał Lech Litwin, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa. - Był uczynny, miły, sprawdzał się w każdej sytuacji.

Dla tych, którzy z nim pracowali, to był szok, że ktoś taki okazał się oszustem. Na szczęście, a na to wskazują dotychczasowe ustalenia, nikt z pacjentów na skutek jego działań, nie został poszkodowany.

40-latek odpowie za posługiwanie się podrobionym dokumentem oraz niestosowania się do zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności do lat 8.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama