- Jest tzw. procedura oszczędności tlenu i zdarza się, że dochodzi do sytuacji, o których nie chciałbym rozmawiać. Mogę powiedzieć tylko tyle, że mamy niewielki zapas tlenu – mówił w czwartek starosta włodawski Andrzej Romańczuk. Nie ukrywa jednak, że sytuacja jest naprawdę dramatyczna.
Pracownicy szpitala na zmianę, przez całą dobę, napełniają butle tlenem produkowanym w przyszpitalnej tlenowni. Ale to jest kropla w morzu potrzeb. Lecznica musi szukać tlenu w hurtowniach i u producentów. Problem w tym, że i tam go brakuje. Jeśli gdzieś cudem uda się go znaleźć i zarezerwować, to starostwo powiatowe natychmiast musi wysłać swojego kierowcę i samochód, aby te butle przywiózł. Jeśli nie, to hurtownia sprzeda go innemu szpitalowi.
- Brak tlenu okazał się największym naszym problemem w ostatnich dniach, ale brakuje również lekarzy, pielęgniarek i tych, którzy muszą codziennie wozić wymazy do Lublina. Do przewozu próbek wykorzystywani są kierowcy starostwa i jednostek nam podległych – wyliczał starosta.
Tlenu brakuje nie tylko we włodawskiej lecznicy, ale chyba we wszystkich szpitalach w naszym województwie, a może i w kraju. Ten problem poruszył w ubiegłym tygodniu również wojewoda lubelski Lech Sprawka.
- Problem tlenu jest kwestią niepełnego zaopatrzenia ze strony firm działających na terenie Polski. To są firmy zagraniczne. Nie były przygotowane do tak dużej dystrybucji. Obecnie realizują dostawy na poziomie 1/4 zgłaszanego zapotrzebowania. Dostałem jednak informację, że zwiększają swoje moce przerobowe, jeśli chodzi o doładowywanie butli oraz doładowywanie zbiorników skroplonym tlenem. Lada moment sytuacja powinna się poprawić – przekonywał wojewoda lubelski w radiowej rozmowie.
Zdaniem starosty włodawskiego, nawet jeśli skończą się problemy związane z brakiem tlenu, to najgorsze prawdopodobnie jest dopiero przed nami.
- Stoimy przed obliczem chyba największego kryzysu gospodarczego w historii i największej zapaści naszej służby zdrowia. Włodawski szpital o tym doskonale wie. Dlatego mobilizuję swoich pracowników i jednostki nam podległe do włączenia się w pomoc dla naszej lecznicy. Brakuje tam nie tylko sprzętu, ale przede wszystkim ludzi, w tym często do najprostszych czynności. Oprócz kierowców, o których już wcześniej wspominałem, zaangażowanych do przewożenia próbek wymazów do badań i butli z tlenem, nasi pracownicy wspierają sanepid w robieniu wywiadów z osobami zarażonymi COVID-19 – dodał Andrzej Romańczuk.
Napisz komentarz
Komentarze