Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Wojna klubów

Wyzywają się, piszą na siebie donosy do Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i robią na złość, organizując spotkania w tym samym czasie. Tak bawią się chełmscy seniorzy...
Wojna klubów

Nie wszystkim jednak najwyraźniej odpowiada atmosfera wokół chełmskich klubów seniora. Z prośbą o interwencję w tej sprawie zwróciła się na sesji Chełmskiej Rady Seniorów radna i jednocześnie przedstawicielka jednego z klubów Janina Jatczak.

- Proszę radę seniorów, żeby wspierała naszą działalność, jest ona charytatywna, nie pobieramy żadnych wynagrodzeń, niemniej jednak atmosfera w klubach musi ulec zmianie. Współpracuję z panem Bogusiem, z panią Siwkową i z panią Niemiec. Nie mogę dojść do porozumienia tylko z jednym z klubów, nie będę wymieniała, z którym - stwierdziła seniorka. -  Jednak proszę o wzięcie pod uwagę, że w klubach są ludzie, którzy korzystają z ostatnich chwil życia. Jeśli będą listy na mój adres domowy, anonimy do spółdzielni, będzie wyzywanie, że wszystko co złe w Polsce, to wiadomo Tusk, a co w klubach, to winna jest Jatczakowa, to nie ma na to mojej zgody. Nie ma zgody na wyzywanie ludzi od pijaków, łobuzów itd.

Seniorka ze łzami w oczach stwierdziła, że z powodu donosów spółdzielnia chce ograniczyć liczbę spotkań jej klubu.

- I padają nawet słowa: że jeszcze chwila, a droga Jatczakowej się skończy. A ja przyrzekam  przed radą, że oddam wszelkie siły i swoje zdrowie, żeby być z ludźmi. A jak prośby nie pomogą, to są jeszcze organa ścigania - stwierdziła na koniec.

Cała sytuacja wprawiła w zakłopotanie prowadzącą obrady wiceprzewodniczącą Grażynę Chomę.

- Nie wiem, czy my jesteśmy adresatem tych skarg. Nie ma dzisiaj przewodniczącej, może jej zostawmy to do rozstrzygnięcia. A może zróbmy jakieś spotkanie zarządów klubów,  które nie mogą się pogodzić. My jako członkowie rady możemy wziąć udział w takim spotkaniu - zaproponowała wiceprzewodnicząca.

- W naszym oddziale okręgowym jest sąd koleżeński, który załatwia te sprawy. U nas nie trzeba wychodzić z tym na miasto - stwierdziła przedstawicielka PZERiI.

 - Rada seniorów nie powinna wnikać w wewnętrzne sprawy przeróżnych organizacji. Myślę, że to nie nasze zadanie. My jesteśmy tu po to, aby wypracowywać takie formy pracy, które mają służyć wszystkim seniorom. Jak mamy wchodzić w sprawy, których naprawdę nie znamy? Nie mówię, że nie są ważne, ale nie możemy się w nie angażować - stwierdziła jedna z radnych seniorek.

Z kolei Choma tłumaczyła, że rada seniorów nie sprawuje nadzoru nad klubami i powinna działać na rzecz wszystkich, a nie tylko wybranych.

Do dyskusji włączyła się szefowa drugiego klubu działającego przy spółdzielni Irena Dobrzańska. Przekonywała, że nikt nie chce się kłócić i atmosfera między klubami wcale nie jest taka zła, jak przedstawia to pani Janina. Stwierdziła też wprost, że wypowiedź Jatczak dotyczy jej i jej klubu.

- To była aluzja w moim kierunku. To co zostało powiedziane, jest nieprawdą. Na rzecz seniorów pracuję już 18 lat, nie jestem wrogiem dla Janeczki, to ja ją przygotowałam do pracy z emerytami, to ja ją wylansowałam. To, że klub ma mieć jedno spotkanie w tygodniu, jest decyzją rady osiedla nr 2, której przewodniczy pan Golik. O jakichkolwiek anonimach i o tym, że ktoś jest wyzywany, pierwsze słyszę. Naprawdę do wszystkich seniorów odnoszę się z szacunkiem. A to, że Jasia robi na złość i wchodzi w moje terminy spotkań? Niech wchodzi, może ma więcej ludzi? Mi wystarczy 70 osób - stwierdziła Dobrzańska.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
KOMENTARZE
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama