- Ponieważ od jakiegoś czasu próbujemy odkurzyć dziedzictwo miasta związane z opowieściami o "chełmskich mędrcach", pomyśleliśmy z żoną, że mogłaby to być wizytówka naszego Muzeum Humoru Chełmskiego. Pojawią się w nim różnego rodzaju absurdalne zajawki, jak np. wejście do chełmskiego metra lub punkt sprzedaży dziurek do bajgli, albo niektóre z eksponatów mogące pobudzić ciekawość przechodniów. Jednak ostatecznie postanowiliśmy, żeby to miejsce tętniło życiem i relacjami, a to obecnie najlepiej chyba wychodzi przy kawie i ewentualnie z czymś do niej - zdradza Mariusz Klimczak.
Zabytkowy kiosk nie miał dotychczas zbyt dużo szczęścia. Biznesy w nim prowadzone nie utrzymywały się długo i kiosk wciąż wracał do miasta. Mariusz Klimczak zainteresował się drewniakiem, ponieważ czuje do niego ogromny sentyment, choć nie jest rodowitym chełmianinem. Nazwał kiosk... Pod Aniołami. Czy anioły przyniosą szczęście temu miejscu?
- Chcemy, by to miejsce nawiązywało w jakiś sposób do kultury żydowskiej, z którą na różnych płaszczyznach jesteśmy związani. Zamierzamy na początek wpisać się w otaczający krajobraz z naszym pomysłem zagospodarowania kiosku i terenu do niego bezpośrednio przylegającego - tłumaczą Katarzyna i Mariusz Klimczak. - W okresie zimowym planujemy zrobić mini galerię sztuki, prezentującą prace naszych znajomych artystów. Na wiosnę zaś ruszymy pełną parą, i to nie tylko ze względu na kawę.
Niewielkich rozmiarów budynek drewniany powstał z inicjatywy przybyłego z Rosji żydowskiego kupca Majera Dobkowskiego. Stworzył w nim kiosk z gazetami. Dla ówczesnych mieszkańców Chełma był on oknem na świat, przez które można było zajrzeć, wczytując się w dostarczane regularnie czasopisma.
- Według informacji miejskiego konserwatora zabytków Pawła Wiry, co wydają się potwierdzać stare fotografie, kiosk na początku nie miał swojego stałego miejsca, jednakże ostatecznie spoczął na tzw. małym rynku, tuż przy wydzielonym niskim ogrodzeniem minimalistycznym parku. To właśnie stamtąd przyglądał się, jak wojska austriackie wkraczają do Chełma w 1915, aby w końcu 4.11.1918 roku doczekać wyzwolenia miasta. Przez następne 20 lat życie toczyło się normalnym torem, do momentu, gdy kolejna wojenna zawierucha znowu przywiała oddziały radzieckie, a następnie niemieckie. To właśnie wtedy nastąpił okres najtragiczniejszych wydarzeń w historii chełmskiej społeczności żydowskiej - przypominają nowi najemcy kiosku.
Po wojnie kiosk pełnił nadal swą dotychczasową funkcję, aż do końca XX w., gdy w związku ze zmianami zachodzącymi w technologii przepływu informacji, dotychczasowy najemca się wyprowadził. Od tej chwili próbowano wykorzystać budyneczek jako miejsce świadczenia różnorodnych usług, ale pomysły na zagospodarowanie go okazywały się nietrwałe.
Napisz komentarz
Komentarze