Wiosną tego roku Urząd Gminy Sawin przejął działkę zabudowaną budynkami o nieustalonym stanie prawnym. Stoi na niej drewniany dom, w którym od ponad 30 lat mieszka wielodzietna rodzina, uważając tę nieruchomość za własność. Jak twierdzą gospodarze, dom kupili od poprzedniego właściciela. Gdyby w nim nie mieszkali i nie przeprowadzali remontów, budynek obróciłby się w ruinę.
- Lokatorzy tego domu nigdy nie płacili czynszu. Jednak umowa sprzedaży, którą nam przedstawili, nie ma żadnej mocy prawnej - mówią radcy prawni gminy Sawin.
Nawet jeśli dom został kiedyś faktycznie sprzedany, to działka, na której stoi wraz z całym gospodarstwem została przez ówczesnego właściciela przekazana "na państwo", by mógł otrzymać emeryturę. W tym roku, na mocy obowiązujących przepisów, problematyczna nieruchomość trafiła do gminy. Urząd ma teraz problem do rozwiązania.
- Ta rodzina mogłaby na tej nieruchomości się zasiedzieć, ale dochodzenie własności okazało się bardzo skomplikowane i kosztowne. Wyszli z inicjatywą i chcą to kupić - poinformował radnych wójt Dariusz Ćwir.
Radni wyrazili zgodę na sprzedaż, chociaż mają obawy, że dom i działkę może nabyć ktoś inny, przebijając cenę podczas publicznej licytacji. Nowy właściciel może zażądać od gminy, by lokatorom zapewniła lokal zastępczy.
- Jak chcecie się wkopać, to tak róbcie! - oburzył się radny Wacław Bejda. - To są biedni ludzie, którym przez cały czas gmina pomagała - stwierdził na sesji, przypominając, że kiedyś nawet kopał rowy, by podłączyć do tego budynku wodociąg. Zdaniem Bejdy gmina przez to może na siebie ściągnąć kłopoty i niewiele zyska na sprzedaży.
Radcy prawni zapewnili, że w odpowiedni sposób przygotują przetarg. Nie może on być ograniczony, ale w zapisach na temat nieruchomości znajdzie się zapis, że jest obciążona poniesionymi przez lokatorów nakładami finansowymi.
Napisz komentarz
Komentarze