Sąd Okręgowy w Zamościu ogłosił wyrok 10 października br. Robert Ś. odpowiadał za trzy czyny, których dopuścił się 7 sierpnia ubiegłego roku w domu przy ul. Kościuszki.
- Sąd uznał Roberta Ś. za winnego dokonania zabójstwa i uszkodzenia ciała. Jedynie w przypadku rozboju rozbił kwalifikację tego czynu na pobicie i zabór mienia. Łącznie wymierzona kara wobec skazanego wynosi 25 lat pozbawienia wolności. Postanowienie jest zgodne z wnioskiem Prokuratury Okręgowej w Zamościu, ale jeszcze zamierzamy zapoznać się z uzasadnieniem wyroku - informuje prokurator Rafał Kawalec, pełniący obowiązki Prokuratora Okręgowego w Zamościu.
Najpoważniejszy zarzut dotyczył zabójstwa 47-letniego Leszka G. bez stałego miejsca zamieszkania. Z aktu oskarżenia wynikało, że 33-latek uderzył go butelką w głowę, a potem zadał szereg ciosów tępym i twardym narzędziem. Leszek G. miał liczne rany w okolicach głowy, szczęki i tułowia oraz obrażenia i krwotoki wewnętrzne, które w efekcie doprowadziły do jego zgonu.
Drugi zarzut dotyczył dokonania rozboju na 70-letnim właścicielu domu przy ul. Kościuszki, gdzie odbywała się libacja i doszło do zabójstwa. Dariusz G. stracił przytomność na skutek zadawanych ciosów. Po wszystkim 33-latek zabrał gospodarzowi radioodtwarzacz o wartości 380 zł.
Gdy znokautowany 70-latek odzyskał świadomość, zmasakrowany Leszek G. nie dawał oznak życia. Gospodarz od razu wezwał krasnostawskich policjantów oraz wskazał osoby, które uczestniczyły w libacji. Zaraz po zgłoszeniu funkcjonariusze zatrzymali 39-latkę, która przebywała w innej części miasta. Jej konkubent był już w tym czasie w policyjnym areszcie. Mundurowi zatrzymali go godzinę wcześniej do innej sprawy.
Robert Ś. był podejrzanym w sprawie włamań do altan ogrodowych na terenie miasta. Wcześniej był już karany za przestępstwa przeciwko mieniu i zdrowiu, dlatego teraz odpowiadał za zabójstwo w warunkach recydywy.
33-latek miał zarzut uszkodzenia ciała 39-letniej mieszkanki gminy Dorohusk. Małgorzata H. otrzymała cios w trakcie szamotaniny, gdy próbowała powstrzymać konkubenta przed atakiem na dwóch mężczyzn.
W takcie śledztwa Robert Ś. przyznał się jedynie do pobicia. Twierdził jednak, że nie zamierzał nikogo zabić. Zasłaniał się brakiem pamięci z powodu upojenia alkoholowego.
Napisz komentarz
Komentarze