- Jako społeczny komitet ciężko sobie zapracowaliśmy na ten wynik. Wykonaliśmy ogromną pracę, angażując swój wolny czas i środki finansowe, aby pokazać sprzeciw lokalnej społeczności wobec tej inwestycji i udowodnić swoje racje - mówi radna Ewa Suchań. - Byliśmy w kontakcie z wojewodą, jeździliśmy do Warszawy, zbieraliśmy dokumenty, aby nasze argumenty zostały właściwie zrozumiane i potraktowane. Dlatego cieszymy się, że ta sprawa ma taki finał.
Po blisko trzech latach kończy się spór mieszkańców i lokalnego przedsiębiorcy w sprawie kontrowersyjnej inwestycji u zbiegu ulic Szpitalnej i Kraszewskiego. Od decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego nie ma już odwołania.
Sprawa stała się głośna w październiku 2015 roku, kiedy to władze miasta odmówiły przedsiębiorcy zatwierdzenia projektu budowlanego i wydania pozwolenia na budowę. W tamtym okresie odbył się też protest mieszkańców. Zebrali oni ok. 2,5 tys. podpisów przeciwko inwestycji. Mieszkańców osiedla wsparli także chełmianie z innych dzielnic Chełma. Mimo to firma nie odpuściła i nadal w trybie odwoławczym próbowała osiągnąć zamierzony efekt.
- Decyzja odmowna miała silne oparcie prawne i czysto ludzkie. Jej uzasadnienie było merytoryczne, poparte ekspertyzą naukową - przypomina wiceprezydent Józef Górny, który nadzorował postępowanie administracyjne w tej sprawie. - Mieliśmy świadomość, że ta sprawa ma nie tylko aspekt prawny, środowiskowy, ale również społeczny, trącający o zasady współżycia społecznego. W tamtym miejscu od co najmniej 40 lat mieszkają ludzie. To oni byli tam pierwsi i zainwestowali tam dorobek swojego życia. I to do nich przedsiębiorca przyszedł, więc powinien respektować zasady międzyludzkie.
Jak podkreśla wiceprezydent, decyzja powstała przede wszystkim w oparciu o przepisy prawa budowlanego, ale też po analizie badań dotyczących faktycznego oddziaływania spopielarni na środowisko i ludzi, które - jak mówi - zleciło miasto.
- Analiza została wykonana w oparciu o konkretne wyniki badań brytyjskich i skandynawskich. Są porażające. Wskazują, że nawet w dosyć dużej odległości następuje emisja bardzo niebezpiecznych substancji, przede wszystkim metali ciężkich i dioksyn - wyjaśnia Górny. - Od kremacji nie ma odwrotu, będzie coraz powszechniejsza. Wybudowaliśmy na cmentarzu komunalnym kolumbarium i pewnie będziemy je rozbudowywać. Kremacja jest potrzebna, ale miejsca dla takich zakładów muszą być wybrane w taki sposób, aby nie zagrażały ani ludziom, ani środowisku. Otoczenie zakładów licować też musi z powagą pogrzebu. Musi być to miejsce estetycznie urządzone, z elementami małej architektury, na uboczu. Kremacja oddziałuje też na ludzką psychikę. Chodzi o to, aby w tej części pogrzebu uczestniczyły tylko osoby zainteresowane, a nie całe otoczenie.
Wojewódzki Sad Administracyjny podtrzymał decyzję miasta. Nie zmienił jej także Naczelny Sąd Administracyjny.
Napisz komentarz
Komentarze