Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

W Sco-Pak`u znowu wrze

Wierzyciele Sco-Pak`u są oburzeni faktem, że właściciel firmy, choć jest odsunięty od kierowania nią, będzie otrzymywał wynagrodzenie. Ustanowiony przez sąd zarządca spółki przekonuje, że decyzja walnego zgromadzenia spółki w tej sprawie jest "bezskuteczna".
W Sco-Pak`u znowu wrze

Sco-Pak od dwóch lat znajduje się w stanie postępowania sanacyjnego. Decyzją sądu ustanowiony został tzw. zarządca zewnętrzny, którego zadaniem jest wyprowadzenie spółki z zapaści bądź znalezienie inwestora, który ją przejmie. Grzegorz Pleskot został całkowicie odizolowany od zarządzania spółką, ale nie stracił oczywiście prawa własności do swojego majtku. Okres sanacji trwa zwykle rok, ale w tym przypadku się wydłużył i nie wiadomo, kiedy się zakończy.

Atmosferę w spółce, która i tak jest już gorąca, mocno podgrzały informacje z ostatniego walnego zgromadzenia. Przyjęta została wówczas uchwała, na podstawie której ustalono wynagrodzenie dla członków zarządu firmy. Prezesowi zarządu przyznano 25 tys. zł (brutto) miesięcznie, wiceprezesowi - 22 tys. zł. Oprócz tego przewodniczący rady nadzorczej otrzyma 4 500 zł, wiceprzewodniczący i sekretarz po 3 tys. zł, natomiast członek rady nadzorczej 2 500 zł. W sumie daje to 60 tys. zł miesięcznie.

Wierzyciele oburzeni i... zrozpaczeni

Przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi na rzecz wytwórni opakowań z tektury przed okresem sanacji i nie otrzymali wynagrodzenia, są oburzeni.

- Skąd firma weźmie takie pieniądze, kiedy jej długi są gigantyczne. Jestem jedną spośród 408 wierzycieli i zaniepokoiło mnie, że przyjęto taką uchwałę. Jest to dla mnie nie do pojęcia, bo firma znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ludzie pracujący tutaj otrzymują najniższe krajowe wynagrodzenie bez szans na podwyżkę, chyba jeszcze w długiej perspektywie. Wszyscy, jako pracownicy i wierzyciele, staramy się pomóc, aby ta firma przetrwała, ale nie mogę się zgodzić z tym, żeby prezes zarządu otrzymywał wynagrodzenie, podczas gdy na okres sanacji został odsunięty od zarządzania firmą. Na pewno nie przyczyni się to do poprawy sytuacji finansowej zakładu – mówi Joanna Kowalczyk, jedna z wierzycielek i jednocześnie przedstawicielka prywatnej firmy zatrudniona do prowadzenia działu logistyki i zaopatrzenia w Sco-Pak`u.

Kowalczyk twierdzi, że Sco-Pak za usługi sprzed okresu sanacji jest jej winien 480 tys. zł. Przez to jej firma również wpadła w kłopoty finansowe i musiała ratować się wnioskiem do sądu o postępowanie sanacyjne. Przekonuje, że tylko dlatego przetrwała.

- Teraz spłacam swoje zadłużenie w ratach. Dzięki temu, że udało mi się wejść w postępowanie sanacyjne, mogę funkcjonować. Jak długo, nie wiem – mówi Kowalczyk.

Robert Łyżwa, przedsiębiorca z okolic Zamościa twierdzi, że z tego samego powodu wpadł w tarapaty. - Świadczyłem usługi transportowe dla Sco-Pak`u. Zarobiłem około 300 tys. zł, ale pieniędzy nie zobaczyłem. Usłyszałem, że będzie sanacja i nie dostanę ani grosza. Potem już wszystko się posypało. Nie byłem w stanie regulować należności w ZUS i urzędzie skarbowym. Mam gigantyczne długi w tych instytucjach. Musiałem sprzedać samochody. Z dziewięciu zostały mi trzy i tylko jeden pracownik. Jestem bankrutem... Dlatego nie rozumiem, jak w tej sytuacji zarząd spółki może występować o wynagrodzenie w tak dużej kwocie? - dziwi się pan Robert.

Ustanowiona przez sąd zarządczyni zewnętrzna firmy Sco-Pak Katarzyna Hauza przekonuje, że uchwała zwyczajnego walnego zgromadzenia spółki Sco-Pak w sprawie ustalenia wynagrodzenia dla członków zarządu jest "bezskuteczna" i nie wywołuje skutków prawnych: - Walne zgromadzenie akcjonariuszy Sco-Pak w restrukturyzacji nie ma uprawnienia do dysponowania i rozporządzania mieniem wchodzącym w skład masy sanacyjnej restrukturyzowanej spółki.(...) Jedynie zarządca może podjąć w tej sprawie wiążące decyzje i przyznać tym osobom wynagrodzenie z tytułu pełnionych funkcji, co w niniejszej spółce nigdy nie miało miejsca.

To pieniądze dla komornika

Grzegorz Pleskot mówi, że nie może patrzeć na to, jak firma, którą tworzył, jest niszczona przez zarządzające nią obecnie osoby.

- Całe to zamieszanie o moje wynagrodzenie jest próbą odwrócenia uwagi opinii publicznej od tego, co się dzieje w firmie. Od dwóch lat szukają inwestora i znaleźć nie mogą. Spółka coraz bardziej się zadłuża. Gdy odsuwano mnie od zarządzania, było 107 mln zł zobowiązań, a teraz jest już 147 mln zł – wyjaśnia Pleskot.

Potwierdza, że przez ostatnie dwa lata nie wypłacano mu wynagrodzenia jako prezesowi zarządu. Z tego względu, że nie zarządzał spółką. Skierował jednak sprawę do sądu i wygrał. Należne wynagrodzenie za ten okres ma być mu wypłacone.

Oprócz tego ustalono mu nową stawkę wynagrodzenia, która jest jednak niższa od poprzedniej.

- Rada zdecydowała, że będę pobierał 25 tys. zł miesięcznie (brutto). Są to normalne wynagrodzenia w spółkach giełdowych. Nie jest prawdą, że te 25 tys. zł wezmę dla siebie. Sporą część zabierze komornik na spłatę wierzycieli ARP i BZWBK, bo to ja, jako Grzegorz Pleskot poręczałem w wekslach wszystkie kredyty zaciągane na rozwój przedsiębiorstwa. Paradoksem jest to, że to ja muszę spłacać zobowiązania, a nie firma. Stworzyłem tę spółkę od podstaw i chcę doprowadzić postępowanie sanacyjne do końca. Nie odpuszczę, bo wiem, że Sco-Pak ma szansę na rozwój i wyjście z tego dołka – dodaje.

 


Teraz czytane:

Tragedia na drodze w Jankowicach [ZOBACZ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama