Do zdarzenia doszło w nocy z 28 marca na 1 lutego w Col San Martino we Włoszech. Zamaskowani bandyci wdarli się do domu stojącego na uboczu, wśród winnic. Kobieta była wtedy sama. Jej partner, kierowca ciężarówki, pojechał do Hiszpanii.
Bezbronną 49-latkę brutalni napastnicy zamknęli w sypialni, związali, narzucili na nią kołdrę i torturowali przez prawie półtorej godziny, grożąc, że zabiją, jak nie odda pieniędzy.
- Tłukli ją krzesłem, kopali, razili paralizatorem. Myślała, że ją zabiją. Miała poparzoną ręka, bok i łydkę. W jednym miejscu pękła jej skóra – mówi partner kobiety. Mężczyzna pochodzący z gm. Żmudź od 2004 roku mieszka we Włoszech. - Bardzo to przeżyła – dodaje. - Długo nie mogła spać po nocach. Każdy podejrzany odgłos budził w niej przerażenie.
Bandyci zabrali prawie 2 tys. euro i 700 złotych. Gdy kobiecie udało się rozluźnić więzy, sięgnęła po telefon. Na szczęście bezmyślni sprawcy nie zabrali go ze sobą, tylko rzucili na szafkę. Zadzwoniła do bliskich. Zamaskowani mężczyźni uciekli w tym czasie z domu, ale syn poszkodowanej, jadąc jej na ratunek, zauważył i rozpoznał zaparkowany w pobliżu samochód na chełmskich rejestracjach.
Karabinierzy wszczęli śledztwo. Ustalili, że podejrzani o napad to 29 i 24-latek z gm. Kamień, którzy również od jakiegoś czasu przebywali we Włoszech. Na dodatek okazało się, że to... rodzina poszkodowanej.
Pod koniec czerwca obaj zostali zatrzymani, podobno w dzień, kiedy starszy z nich powrócił do Włoch, aby uczestniczyć w ślubie brata. Jeden jest w areszcie domowym, drugi w areszcie w Treviso. Wpadli, bo rozmawiali o tym zdarzeniu przez telefony, które były na podsłuchu. Przyznali się do napaści na 49-lakę. Nie ukrywali, że liczyli na wielki łup...
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze